Goran Vojnović "Figa"

Jeśli powiedziało się a, trzeba powiedzieć b. Dlatego kiedy

odkryłam, że wyszła kolejna powieść słoweńskiego pisarza Gorana Vojnovicia "Figa" (Wydawnictwo Akademickie SEDNO 2020; przełożyła Joanna Pomorska), wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Poprzednia, "Moja Jugosławia", nagrodzona w ubiegłym roku Angelusem, zrobiła na mnie duże wrażenie. Po obie warto sięgnąć.

Nie znam pierwszej wydanej w Polsce przed dziesięciu laty powieści  Vojnovicia "Czefurzy raus", ale mogę powiedzieć, że "Moją Jugosławię" i "Figę" wiele łączy. Informacja o "Czefurach" wskazuje, że i z nią jest podobnie. Ten słoweński pisarz ma bez wątpienia swój charakter pisma. Należy do tych twórców, którzy piszą stale tę samą książkę - dotyczy to i tematyki, i języka. Oczywiście trudno powiedzieć, czy tak będzie dalej. Akcja jego powieści rozgrywa się w lublańskiej dzielnicy Fużiny zamieszkiwanej przez Czefurów, ludzi o mieszanych korzeniach, najczęściej przybyłych do Słowenii z południa dawnej Jugosławii. Charakterystyczne dla Vojnovicia jest wplatanie wątków historycznych, retrospekcje, ale i silne osadzenie we współczesności - dylematy pokolenia trzydziestolatków. Bohaterem i jednocześnie narratorem tych powieści jest niepogodzony ze światem młody mężczyzna, dręczony demonami przeszłości, niepotrafiący ułożyć sobie życia osobistego.

Wszystkie te wątki znajdziemy w "Fidze". Jej narrator to Jadran, którego śmierć ukochanego dziadka prowokuje do odtwarzania w pamięci losów rodziny. Mieszają się czasy, mieszają się historie. Co jest prawdą, a co tylko domysłem? Ile wie Jadran naprawdę? Czytelnik poznaje losy trzech pokoleń - dziadków, Jany i Aleksandra, rodziców, Vesny i Safeta, wreszcie samego Jadrana i jego żony Anji. Nie sposób uciec od problemu tożsamości narodowej. Kim jest Jadran? Jego ojciec to Bośniak, a matka? Jej pochodzenie jest mocno poplątane. Kiedyś mieszkali po prostu w Jugosławii, ale jej rozpad wszystko skomplikował. Dom rodzinny dziadków w małej istryjskiej wiosce znalazł się w Chorwacji, a oni, mimo że mieli też mieszkanie w Lublanie, postanowili nie przenosić się do Słowenii. Do Bośni wrócił Safet. Musiał? Chciał? Utrata ojca i męża to kolejny motyw znany z "Mojej Jugosławii", ale inaczej tu rozegrany, bo inaczej reagują bohaterowie. Vesna jest kobietą silną i chociaż najpierw i ją ogarnia rozpacz, potem bardziej czuje gniew i otrząsa się ze straty. Gniew czuje też Jadran. Czy dlatego, że nie potrafi wybaczyć ojcu? A może matce, bo pozwoliła się w symboliczny sposób zhańbić mężowi? Kiedy Jadran odwiedza Safeta w jego rodzinnej wiosce, szybko orientuje się, że ten świat jest mu zupełnie obcy. Nagle wstydzi się dawno niewidzianego ojca, którego zupełnie nie poznaje, bo teraz przypomina tych wszystkich zmęczonych Bośniaków z autobusu, jakim jechał z Lublany. Gdzie się podział dawny Safet? Witalny, głośny, rubaszny, pewny siebie, skłonny do zwady. Dlatego Jadran chce jak najszybciej wrócić do domu. Na pewno, czytelniczko i czytelniku tej notki, znasz to poczucie bycia nie na miejscu, nie u siebie i pragnienie, żeby to wszystko już się skończyło. 

W każdym pokoleniu powtarza się ta sama historia - zdrada mężczyzn, których potem dręczy poczucie winy. Nie chodzi o zdradę z inną kobietą, ale o porzucenie. Na życiu dziadków cieniem kładzie się służbowy wyjazd Aleksandra do Egiptu na cały rok. Potem już nic nie będzie takie jak dawniej. Jadran też zdradza. Swoje młodzieńcze ideały. A poza tym gniew, który czuje, każe mu stale rozpamiętywać przeszłość, co odsuwa go od Anji. Czy można losami poprzednich pokoleń tłumaczyć swoje niepowodzenia i niedopasowanie do świata? Jadran jest rozdarty między miłością, a pragnieniem wolności. Jak chyba wszyscy mężczyźni w tej rodzinie. Z jednej strony potrzebuje miłości, z drugiej czuje się przez nią spętany. Tęskni za wolnością, ale Wolność to złudzenie wszystkich złudzeń, to tylko inne imię samotności. Nawet teraz kiedy siedzę pod figą, opieram głowę o jej pień i nie czuję ciężaru życia, nie jestem wolny. Tylko opuszczony. I sam. Bo jak powiedział wcześniej - zrozumiał to, co powtarzał mu dziadek - Nie musisz być sam, żebyś był samotny. I na tym właśnie polega dramat bohaterów.

Bardzo ciekawa książka. A to nie wszystkie poruszane wątki. Jest też o starości, chorobie, odpowiedzialności, poczuciu obowiązku. No i dużo inspiracji do rozmyślań.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty