Mam w internecie miejsca, do których zaglądam w poszukiwaniu ciekawych nowości książkowych. To albo strony moich ulubionych wydawnictw, albo portale, na które wchodzę. Jednym z takich miejsc jest stała rubryka Krytyki Politycznej, którą prowadzi Kinga Dunin. Zawsze przeglądam tytuły, jeśli rzecz wydaje mi się ciekawa, próbuję zorientować się, czy warta jest grzechu. Tak trafiłam na świeżynkę - debiutancką powieść nigeryjskiej pisarki Ayobami Adebayo "Zostań ze mną" (Marginesy 2019; przełożyła Karolina Iwaszkiewicz). Przyznam, że nie czytałam dotąd żadnej książki autorstwa pisarki czy pisarza z głębi Afryki. Znam kilka powieści z RPA, coś z północy, ale nic więcej. Nie liczę tu oczywiście literatury izraelskiej, którą pilnie śledzę, ale trudno ją uznać za afrykańską. A chyba najbardziej rozpoznawalny Alain Mabanckou? Ze wstydem przyznaję, że niestety nie czytałam, a pewnie powinnam. Być może będę próbowała nadrobić zaległości. Ale kiedy? No kiedy? Mój czytnik puchnie w szwach i mimo że mieszczę się w ścisłej czołówce polskich czytelników (średnio cztery książki miesięcznie), oczywiście i tak nie nadążam. Ale do rzeczy.
Po powieść nigeryjskiej pisarki postanowiłam sięgnąć z ciekawości, skuszona egzotyką miejsca. I nie żałuję. Znalazłam tu to, czego oczekiwałam - lokalny koloryt, tło polityczne i społeczne, ciekawe, głębokie portrety bohaterów, interesujący temat i emocje. Ta historia nie pozostawia czytelnika obojętnym. A poza tym powieść zwyczajnie wciąga, trudno się od niej oderwać.
To historia nigeryjskiego małżeństwa, które nie może doczekać się dzieci. Oboje po studiach, ona Yejide, prowadzi własny salon fryzjerski. Właściwie zawsze chciała zostać fryzjerką, na uniwersytet poszła, aby udowodnić rodzinie, że jest coś warta. On, Akine, pracuje w banku, dobrze zarabia. Mają swój dom, samochody i dość pieniędzy, aby wykupić budynek, w którym mieści się jej zakład, aby kupować akcje, aby w razie czego pomagać rodzinie. Poznali się, kiedy Yejide studiowała, a Akine pracował już w banku. Ona od dziecka wyobcowana, osamotniona, bo wychowywała się bez matki, która zmarła przy porodzie, wśród niezbyt przychylnie nastawionych do niej kilku żon jej ojca i przyrodniego rodzeństwa, lgnie do niego, bo wreszcie jest ktoś, kto się nią interesuje. Po latach zorientuje się, że tak naprawdę go nie znała. Była naiwna i niedojrzała. Ale czy można się dziwić?
Akine, który bardzo ją kocha, jest gotów bardzo dużo dla niej poświęcić. Jak się później okaże, wielka miłość do żony, chęć zrealizowania jej największego marzenia doprowadzi ich związek do ruiny. Bo pragnieniem Yejide i jej powinnością jest posiadanie dziecka, a najlepiej kilkorga. I koniecznie musi być przynajmniej jeden syn. Kiedy kilka lat po ślubie dziecka nie ma, do ataku rusza rodzina Akine. Dla wszystkich jest oczywiste, że wina leży po stronie Yejide. Teściowa, kobieta prosta, wierzy w znachorów, zioła, szamanów i inne tego typu metody. Zrozpaczona Yejide, także pod presją rodziny męża, jest gotowa na wszystko, aby tylko urodzić dziecko. Akine, jak już wspomniałam, też zrobi wiele, bardzo wiele, aby spełnić pragnienie swojej żony. Ten splot rozmaitych okoliczności doprowadzi do depresji, rozpaczy, nieszczęść i tragedii.
Bardzo trudno pisać o istocie powieści Ayobami Adebayo bez spojlerowania, a to byłoby jednak grzechem niewybaczalnym. Wiele tu zaskoczeń, skrywanych głęboko tajemnic, które czytelnik poznaje stopniowo. Z pierwszych stron powieści dowiadujemy się tylko, że małżeństwo Yejide i Akino właściwie nie istnieje. Potem następuje retrospekcja, najważniejsza część książki, z której poznajemy historię ich związku. Akcja toczy się trochę w roku 2008, ale zasadnicza część opowieści to lata osiemdziesiąte i początek dziewięćdziesiątych zeszłego wieku. Każda z czterech części coraz bardziej przybliża nas do odkrycia niezwykłej tajemnicy. Powie ktoś, że to, czego się w końcu dowiemy, jest niewiarygodne, że to bujna wyobraźnia pisarki. Zapewniam, że znam podobną historię z naszych polskich realiów. Tyle tylko, że zakończoną happyendem. Przynajmniej pozornie, bo co naprawdę czuli uczestnicy dramatu, tego nie wie nikt. Jakie namiętności nimi szarpały? Jakie zazdrości?
O czym w takim razie mogę napisać? O ciekawym tle politycznym i społecznym. Bohaterowie, chociaż pogrążeni w swoich nieszczęściach, żywo interesują się polityką. Zamachy stanu, polityczne protesty, rządy wojskowych, wreszcie upragnione wybory, korupcja - to wszystko niby pozostaje na marginesie zasadniczych zdarzeń, ale stanowi jednak istotne tło. Podobnie jak stające się plagą kradzieże, zuchwałe napady i ściąganie haraczy, które zmuszają klasę średnią do robienia ze swoich domów fortec i zatrudniania na osiedlach ochroniarzy przechadzających się po ulicach z bronią w ręku. Mogę też napisać o bardzo ciekawym tle obyczajowym. O rozdźwięku między pokoleniem rodziców i dzieci. Wiara w duchy, szamanów, sny, przepowiednie kontra wykształcenie i rozum. Matka Akina z pogardą i złością mówi o tym, że młodzi dali się zwesternizować. Oczywiście formułuje to znacznie prościej i dosadniej. Ona raczej powie o tym, że biali odebrali im duszę.
A poza tym jest to też opowieść o wielopokoleniowej, nigeryjskiej rodzinie, o rodzinnych więzach, tajemnicach, dramatach. Rodzinie, w której normalne jest wielożeństwo, w której szacunek należy się według starszeństwa, w której niezwykle silna jest rola matki, seniorki rodu. Młode, wykształcone pokolenie niby ucieka od tradycji, ale jeszcze mocno jest w niej zanurzone. No i wreszcie mamy tu historię kobiety. Jej zmagań z cierpieniem, nieszczęściem, borykania się z losem, który co i rusz mocno uderza. I jej wyborów, które mogą dziwić, szokować, budzić zdumienie. Ja rozumiem decyzję Yejide, głęboko jej współczuję.
Całość można wpisać w plan antycznej tragedii, w której bohaterowie nie mają dobrego wyboru. Czego by nie zrobili i tak będzie źle. Los zemści się na nich. Dlaczego? Bo milczeli, bo nie potrafili przyznać się do swoich ograniczeń i słabości, bo kłamali. Tym to trudniejsze, że rozgrywa się w społeczeństwie patriarchalnym, tradycyjnym. Czy Akine mógł postąpić inaczej? Też był pod presją swojej matki i rodziny.
Powieść nigeryjskiej pisarki okazała się nadzwyczaj ciekawa. Nie tylko ze względu na tamtejsze realia. No i inaczej spojrzałam na Nigerię, która dotąd kojarzyła mi się tylko źle. Oczywiście problemów tam nie brakuje, ale normalne życie też się toczy.
Gorąco polecam ksiązki Chimamandy Ngozi Adichie.
OdpowiedzUsuń