O rumuńskim pisarzu Normanie Manei przebywającym od 1986 roku na emigracji w Stanach usłyszałam jakiś czas temu. Natknęłam się na jego eseje i opowiadania, przeglądając książki wydawnictwa Pogranicze, któremu zawdzięczam kilka bardzo ciekawych literackich odkryć. W zeszłym roku moją ciekawość podsyciła nominacja jego wspomnień "Zapiski chuligana" do ścisłego finału nagrody Angelus. No ale jakoś dotąd nie złożyło się, aż tu nagle dowiaduję się, że wydano jego powieść "Kryjówka" (Czytelnik 2012; przełożył Kazimierz Jurczak). Tym razem nie przepuściłam okazji i postanowiłam spotkać się z prozą rumuńskiego pisarza. Spotkanie przedwczoraj dobiegło końca (od napisania tej notki do jej opublikowania minęły prawie dwa miesiące), spieszę więc, aby donieść, jak wypadło.
Jak łatwo się domyślić, powieść Manei to historia, której bohaterami są rumuńscy emigranci z kilku pokoleń przybyli do Stanów w różnym okresie. Łączy ich kariera akademicka i wspólna przeszłość w dawnej ojczyźnie. Jest najstarszy i najwybitniejszy z nich, światowej sławy profesor Dima, którego wspomnienia opublikowane po śmierci staną się przyczyną pewnej sensacyjnej historii. Jest jego uczeń i admirator, Palade, który w imię uczciwości i prawdy nie zawaha się krytykować młodzieńczych faszystowskich sympatii swojego mentora. Ta krytyka, która wywoła burzę i w środowisku emigracyjnym, i w Rumunii, przysporzy jej autorowi wielu kłopotów. Są wreszcie dwaj najważniejsi: Peter Gaspar i Augustyn Gora. Ten pierwszy, rumuński Żyd, jest młodszym kuzynem Lu, żony Augustyna Gory. To on zostanie zamieszany we wspomnianą sensacyjną historię, ponieważ zdecyduje się zrecenzować wspomnienia profesora Dimy.
Mimo że powieść obfituje w różne nieprawdopodobne i awanturnicze historie, które przydarzają się Peterowi Gasparowi, odkąd pojawił się w Stanach, a nastąpiło to stosunkowo późno, bo już po roku 1989, nie jest w żadnej mierze książką przygodową, sensacyjną czy kryminalną. Nie jest to też historia miłosna, chociaż fascynacja, miłość i tęsknota za Lu odgrywa w niej sporą rolę. Czym wobec tego jest? Przede wszystkim opowieścią o niewesołym doświadczeniu emigracyjnym. Mimo że bohaterom udaje się zrobić mniejszą lub większą karierę uniwersytecką, na zawsze pozostaną emigrantami. A oznacza to samotność, wyobcowanie, niemożność prawdziwego porozumienia z Amerykanami i oderwania od rumuńskiej przeszłości: żydowskiej, faszystowskiej i komunistycznej. Przeszłość, chociaż odległa, stale wraca do Paladego, Gaspara, Gory i Dimy. Cały czas pozostają aktualne pytania o postawy wobec faszystów a później komunistów. Kto sympatyzował z tymi pierwszymi, kto donosił tym drugim, kto ośmiela się szargać przeszłość profesora Dimy, niekwestionowanego autorytetu? Chociaż wyjechali, aby odciąć się od tamtych czasów, historia i tak ich dopadnie. Na nic wysiłki, stale kiszą się we własnym sosie. Może dlatego, że mimo długich lat spędzonych w nowej ojczyźnie tak naprawdę czują się tu obco. Prawdziwe spotkanie wymagające zrozumienia jest niemożliwe. Dwa różne światy, które wzajemnie się sobie dziwią. Chociaż wszyscy mówią po angielsku, nie rozumieją siebie, mijają się. Samotność staje się coraz dotkliwsza wraz z upływającym czasem. Coraz bardziej daje o sobie znać starość. Ciało zmienia się, zaniedbane przybiera monstrualne rozmiary, dopada choroba. Lekarze, szpital, operacje, napady paniki, depresja. I z tym wszystkim trzeba się zmierzyć w pojedynkę, bo decyzja o emigracji oznaczała rozstanie z ukochaną, o której nie udało się zapomnieć. Lu, żona i kochanka, jest stale obecna w duszach Gory i Gaspara. Nieuchronnie upływający czas staje się coraz istotniejszym tematem powieści. Jak łatwo się domyślić, nie jest to temat wesoły. Partie książki opowiadające o udrękach choroby, o ciele, które coraz starsze stale o sobie przypomina, są bardzo przygnębiające. To jednak nie jedyne lęki, jakie dręczą bohaterów. Dużo tu rozmaitych strachów powodujących bezsenność, a jeśli nawet uda się zasnąć, senne koszmary nie pozwalają zaznać wytchnienia. Świat nie jest miejscem bezpiecznym. Przyczyną nieprzespanych nocy i dni nieprzynoszących wytchnienia jest nie tylko przeszłość związana z krajem młodości, ale i to, co dzieje się tu i teraz. Wydaje się, że świat skończył się 11 września 2001 roku.
Gdzie wobec tego znaleźć ratunek przed samotnością, wyobcowaniem i lękiem? Bohaterowie szukają go w książkach. To one dają wolność w komunistycznej ojczyźnie. Dyskusje o rozmaitych lekturach, często zakazanych, toczone w gronie studentów w małym pokoju na mansardzie jednej z bukaresztańskich kamienic pozwalają zapomnieć o tym, co wokół i wzbudzić tęsknotę za innym światem. Naiwni, nie wiedzą jeszcze, że ten świat nie przyniesie im spełnienia. Kto dostąpił zaszczytu bywania na tych literackich wieczorach, czuł się wyróżniony. Potem książki są ratunkiem w samotnym życiu emigranta. Dają schronienie wykorzenionej duszy. Co za paradoks: literatura, która pozwalała marzyć o wolnym świecie, potem w tym wolnym świecie musi koić ból samotności i tęsknoty. Ale książki są też pułapką. Zastępują prawdziwe życie. Nic dziwnego, że trudno się w nim odnaleźć, skoro całą wiedzę o świecie czerpało się i czerpie z lektury. Literatura jest zasadzką, w którą łatwo wpaść. Z jednej strony ratuje, z drugiej, wciągając, oddziela od rzeczywistości. Jak narkotyk. Może prowadzić do dobrego, ale i do złego. Może być przyczyną szczęścia, ale i nieszczęścia. Jest całkiem prawdopodobne, że życie Petera Gaspara potoczyłoby się szczęśliwiej, gdyby zamiast zwrócić się ku książkom, został koszykarzem. Wiele nieszczęść bohaterów ma swoje źródło w lekturach (wątek kryminalno-sensacyjny zaczyna się od opublikowania wspomnień profesora Dimy). Ale profesor Augustyn Gora nadal wierzy w potęgę literatury, dlatego wyśmiewa ignorancję terrorystów, którzy 11 września zaatakowali centra finansowe i militarne, a nie Bibliotekę. Może dlatego świat przetrwał?
Powieść Manei pełna jest niedopowiedzeń i zagadek. Nie wszystko zostanie wyjaśnione. Nigdy nie dowiemy się, kim jest narrator, który ujawnia się w niektórych partiach książki. Sporo tu snów, fantazji, scen rozgrywających się nie wiadomo: na jawie czy w wyobraźni bohaterów. Dużo literackich aluzji i tropów. To wszystko sprawia, że momentami nie jest to najłatwiejsza lektura, ale na pewno warta uwagi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz