Cóż, według mnie słabości tego filmu tkwią w scenariuszu, więc słusznie Polański dostał w Berlinie nagrodę tylko za reżyserię. Przede wszystkim, jeśli już mam się czepiać, to jest tu trochę nieprawdopodobieństw (rozumiem konwencję, ale jednak ...). Oto niektóre. Dlaczego od razu po wyjściu od profesora Emetta główny bohater jest śledzony? Jak Emett tak szybko kogoś zawiadomił? Chyba że jadący za nim samochód to przypadek, a dopiero ci dwaj na promie mają wykonać mokrą robotę? Drugi ghostwriter ginący w takich samych okolicznościach to musiałoby się wydać podejrzane! A samo zakończenie? Dlaczego decyduje się zdradzić wdowie po Adamie Langu, że odkrył jej tajemnicę? (Swoją drogą scena z wędrująca karteczką znakomita.) Co mu to da? Liczy, że ją zdemaskuje? Śmierć pod kołami samochodu od razu po wyjściu z promocji książki też wydaje się przesadzona. Kto tak szybko zdołałby to zorganizować? Gdyby chciano go zabić, ot tak na szelki wypadek, bo a nuż coś wywęszył, to akurat w tym momencie? Tyle o tym co, moim zdaniem, mało prawdopodobne.
I jeszcze parę słów o treści. Film porusza ważne, aktualne i modne problemy: czy w imię walki z terroryzmem można torturować więźniów? na ile polityk, premier dużego państwa samodzielnie podejmuje swoje decyzje? kto naprawdę pociąga za polityczne sznurki? jaka jest rola obcego wywiadu? po czyjej stronie jest racja: szefa rządu czy jego ministra spraw zagranicznych? jak się tuszuje polityczny skandal? a może skandal jest tylko wykreowany? Dodajmy jeszcze rywalizację dwóch kobiet: żony i kochanki, oraz banicję Adama Langa, który nie może wrócić do swojego kraju. Oczywiście wszystko to odnajdziemy na ekranie, ale moim zdaniem ważniejsza jest sensacyjna akcja, kreowanie napięcia, niż pogłębione roztrząsanie wymienionych dylematów. "Autor widmo" określany jest jako dramat i thriller. Cóż, zdecydowanie więcej tu tego drugiego niż pierwszego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz