"Rozpływaj się" to pierwsza powieść Anny Cieplak, po którą
Bracia Robert i Janek, Alina i Marca (Marcelina) w dzieciństwie mieszkali w familoku w jednej z dzielnic Rudy Śląskiej. Chodzili do tej samej szkoły. Robert i Alina są równolatkami, Janek i Marca kilka lat od nich młodsi. Tylko Marca wychowywała się w pełnej rodzinie. Pozostali nie mieli tego szczęścia z różnych powodów, o czym za chwilę. To na pewno naznaczyło ich na życie. Jest jeszcze jedna ważna postać, Omama, babcia obu braci, trochę zastępująca im matkę, bo ich rodzona nie żyje. Matkowała też Alinie, kiedy jej własna postanowiła wyjechać za granicę. Ale ta ukochana Omama, spajająca dom, silna, stanowcza i ciepła jednocześnie, też ich opuści w poszukiwaniu lepszego życia. Dlaczego wyjedzie? Straciła pracę w kopalni, gdzie była księgową, więc pewnie za chlebem. A może nie tylko? Może także szukać siebie nowej? Żeby oderwać się od roli babci i mamy zabiegającej o dom i sprawy rodziny?
O Omamie wiemy najmniej. Chociaż to postać dla bohaterów bardzo ważna, poznajemy ją tylko ich oczami. Przyznam, że ta bohaterka gdzieś mi się wymyka. Bardziej dowiaduję się, że taka jest, niż to samodzielnie odkrywam. Przykład - dlaczego Alina czuje się przez nią odepchnięta? Dlaczego mówi, że najpierw pozwoliła jej się do siebie zbliżyć, a potem ją odrzuciła? Cóż, taki był zamysł autorki. Gdyby chciała inaczej, uczyniłaby ją jedną z bohaterek-narratorek. Bo tak właśnie skonstruowana jest powieść Anny Cieplak. Krótkie rozdziały zatytułowane są imionami Roberta, Janka, Aliny i Marcy. Po kolei, na przemian, mają głos. Z ich punktu widzenia poznajemy relacje między nimi, odkrywamy ich tajemnice z przeszłości, wiemy, co ich gnębi, czego się boją, czego chcą, a właściwie trafniej byłoby stwierdzić czego nie wiedzą, co chcą.
Zasadnicza akcja to kilka miesięcy roku 2019, jak się okaże przełomowych w życiu bohaterów. Marca i Janek, ostatecznie się rozstają, muszą określić siebie na nowo, zbudować swoje życie. Najbardziej bezradna jest Marca, najmocniej zabiegająca o awans społeczny, wciśnięta w gorset obowiązków. To ona koniecznie chciała, aby wyjechali z Rudy, teraz czuje, że tak naprawdę nic nie zyskała. Jej rozwój jest pozorny. Uciekła od dawnego świata, do którego nie bardzo lubi wracać, ale jest rozczarowana tym, co osiągnęła. Bo to tylko pozory. Janek, o wiele bardziej spolegliwy, uporządkowany, obowiązkowy, potrafiący pogodzić się z tym, co ma, nie odczuwa tego w taki sposób jak ona. Alina, samotna matka, która też ułożyła sobie życie z dala od przeszłości, najbardziej kolorowa i niezależna z całej czwórki, teraz konfrontuje się z przeszłością. Wracają do niej demony, zaniechania, winy. Walkę o siebie musi stoczyć też Robert. Dla Omamy, która nieoczekiwanie wróciła i z konieczności życie obu braci zaczyna koncentrować się wokół niej. Czy uda mu się wyrwać z alkoholowych ciągów, porzucić inne używki? Czy młodszy brat będzie mógł na niego liczyć? Czy jest jeszcze możliwe naprawienie jego relacji z Aliną? Zbudowanie ich w jakiejś nowej formie? Pozostawiam te pytania bez odpowiedzi, jak i wiele innych spraw, aby nie zdradzać za wiele.
"Rozpływaj się" to powieść o trzydziestolatkach, którzy chociaż wywodzą się z tego samego środowiska, rozmaicie kierują swoim życiem, dokonują różnych życiowych wyborów. Są średniakami, nie mają rodzinnego zaplecza, muszą liczyć na siebie. Największym przegranym wydaje się Robert, który nie wyrwał się z Rudy. Ponieważ nie chciał, albo już nie mógł, być górnikiem jak ojciec, pozostały mu tylko dorywcze prace i picie. Alkohol był na tym górniczym osiedlu powszechny, ale oprócz chlania kiedyś była przede wszystkim ciężka praca. Robertowi pozostało tylko to pierwsze. Najbardziej niespełniona jest Marca, która zdaje sobie sprawę, że szklanego sufitu nie przebije. Zawsze będzie tą, która gorliwie spełnia polecenia innych, aby zasłużyć na ich pochwałę. Może najlepiej wybrała Alina? Skoro nie da się przeskoczyć wyżej, skoro zawsze takich jak ona będzie tłamsił ten szklany sufit, lepiej żyć na własnych warunkach? Życiem outsiderki, trochę dziwaczki, trochę z dnia na dzień, ale jednak w miarę stabilnie? Nie mieć nad sobą szefa, któremu trzeba czapkować? Ale najwięcej nadziei niesie postać Dorotki, piętnastoletniej córki Aliny. Niezależnej, pełnej ideałów, ale jednocześnie aktywistki na miarę swoich piętnastu lat. Czy jej się uda? Przecież świat, w którym dorasta, jest jeszcze trudniejszy od tego, w którym dorastało pokolenie jej rodziców.
Bardzo ciekawe jest tło tej powieści. Ruda, familoki, ale także katowicka Superjednostka, blok będący marzeniem o awansie ludzi takich jak Alina, Marca, Janek czy Robert.
Książkę czyta się jednym tchem, także dlatego, że zagadki z przeszłości bohaterów autorka odkrywa powoli, każąc im wspominać zdarzenia sprzed lat. Dla mnie była to ciekawa wyprawa w rejony, których nie znam, ale które mnie interesują. Nie jest to powieść wybitna, ale na pewno warto po nią sięgnąć. Można mieć jakieś zastrzeżenia do konstrukcji bohaterów, nie zawsze wszystko mi się w nich sklejało, ale te niedociągnięcia nie ważą na odbiorze całości. Cieszę się, że ją przeczytałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz