Skusiłam się na książkę Beaty Biały "Osiecka. Tego o mnie nie wiecie" (W.A.B. 2020). Może nie jestem jakoś ogromnie zafascynowana poetką, tak jak autorka, ale to przecież postać nietuzinkowa, jedna z ikon polskiej kultury owiana legendą trochę tragiczną, trochę skandalizującą. Nie sposób nie znać piosenek, do których pisała słowa. Jedną z zalet książki jest to, że aż roi się w niej od cytatów i odniesień do konkretnych utworów, co oczywiste. Agnieszka Osiecka napisała taką masę tekstów, że nie wszystkie bezbłędnie z nią kojarzymy. W trakcie lektury zdarzały się sytuacje, kiedy ze zdumieniem odkrywałam, że jakieś słowa wyszły właśnie spod jej pióra. Bywa odwrotnie, czego dowiedziałam się z rozmowy z jedną z jej przyjaciółek, Magdą Czapińską, która przyzwyczaiła się już do tego, że tekst wielkiego przeboju Maryli Rodowicz Wsiąść do pociągu byle jakiego, do którego to ona napisała słowa, jest bardzo często przypisywany Agnieszce Osieckiej.
Drugi powód, dla którego sięgnęłam po książkę, to lektura powieści Manueli Gretkowskiej "Poetka i książę" o krótkim, platonicznym romansie Agnieszki Osieckiej z Jerzym Giedroyciem. Warto ją przeczytać nie tylko dlatego, że ciekawa i wiarygodna, bo bazuje na dziennikach poetki i innych dokumentach z jej archiwum, ale można jej lekturę potraktować jako znakomitą zachętę do sięgnięcia po biografię Jerzego Giedroycia, jego listy, przeprowadzane z nim wywiady. To postać arcyważna dla polskiego życia kulturalnego, twórca paryskiej Kultury. Polecam biografię pióra Magdaleny Grochowskiej "Jerzy Giedroyc. Do Polski ze snu".
I wreszcie powód trzeci - od czasu do czasu mam potrzebę lektury lżejszego kalibru. Tak było i teraz. Po reportażu o bezdomności w Stanach musiałam odetchnąć, a książka Beaty Biały znakomicie się do tego nadaje.
Większość rozdziałów to rozmowy z ludźmi, którzy Agnieszkę Osiecką znali, bo albo na jakimś etapie życia byli z nią w bliskich, często przyjacielskich, relacjach, albo z nią współpracowali. Czasem jedno łączyło się z drugim. Wśród rozmówców autorki są między innymi Olga Lipińska, Maryla Rodowicz, Magda Umer, Krystyna Janda, Hanna Bakuła, Dorota Stalińska, Magda Czapińska, Barbara Wrzesińska, Urszula Dudziak, Maria Szabłowska, Daniel Olbrychski, Stan Borys, Jacek Mikuła, Jerzy Satanowski, Janusz Anderman, Andre Ochodlo i wielu innych. Autorka próbuje odpowiedzieć na pytanie, jaka była Agnieszka Osiecka, na czym polegał jej fenomen i tajemnica. Padają pytania o szczęście, nietrwałe związki z mężczyznami, miłość, rodzinę, alkoholizm, macierzyństwo, chorobę, o to, jak pracowała, jaka była dla innych, ale też o jej twórczość. Wyłania się z tych opowieści kobieta nietuzinkowa, fascynująca, niezwykle zdolna i pracowita, ale też dla wielu kontrowersyjna.
Kontrowersje są związane najczęściej z jej macierzyństwem, z tym, że zostawiła córkę mężowi, którego porzuciła, a sama odeszła do kolejnej miłości, chyba najbardziej tragicznej. No bo o ile nie gorszymy się, kiedy tak postępuje mężczyzna, ba istnieje społeczne przyzwolenie na to, że potem nie tylko tym dzieckiem się nie interesuje, ale nawet go nie utrzymuje, o tyle jeśli to kobieta odchodzi, nie ma przebacz. Rozmówcy Beaty Biały oczywiście jej nie potępiają, starają się zrozumieć i dociec przyczyn, dlaczego tak się stało. Na pewno to jeden z tragicznych rysów życia Agnieszki Osieckiej, bo córkę kochała, miała z nią kontakt, ale jednocześnie nie potrafiła być taką codzienną, zwyczajną matką. Oczywiście nic nie jest proste, istnieje przecież druga strona - dziecko. O tym, jak przeżywała swoje złożone relacje ze sławną mamą, że nie było to łatwe, Agata Passent mówiła w wielu wywiadach, które można znaleźć w internecie. Nie da się ukryć, że brak matki, jej alkoholizm, który sprawiał, że nie mogła na niej polegać, położył się cieniem na jej dzieciństwie i młodości. To wszystko nie oznacza, że ją potępiła i skreśliła. Największy żal ma o to, że bagatelizowała problem z alkoholem i nie chciała się leczyć. Szkoda tylko, że tego wszystkiego nie dowiedziałam się z książki, bo nie ma w niej wywiadu z Agatą Passent. Dlaczego?
Inne kontrowersje dotyczą licznych, niestałych związków Agnieszki Osieckiej z mężczyznami. Co ciekawe, to ona zwykle padała ofiarą, cierpiała, musiała się zakochiwać, ale nie umiała zbudować głębszej relacji. Te nieszczęśliwe miłości stawały się potem wspaniałą pożywką dla jej twórczości. Niektórzy rozmówcy wręcz twierdzą, że potrzebowała tej adrenaliny, tego cierpienia, aby pisać, że kreowała swoje życie i przetwarzała je w literaturę. Inaczej nie umiała. O kolejnej kontrowersji już trochę wspominałam. To alkoholizm, który długo był tabu, przerwała je po śmierci matki Agata Passent. Agnieszka Osiecka od dawna miała z nim problem, który szczególnie nasilił się pod koniec życia, kiedy chorowała. Tu pojawia się wielokrotnie stawiane pytanie, dlaczego nie chciała się leczyć. Nie wiedziałam, że miała szansę, gdyby zdecydowała się na operację. Dlaczego tego nie zrobiła? W jednym z wywiadów pada odpowiedź. Przyznam, że ją rozumiem.
Czego jeszcze dowiadujemy się o Agnieszce Osieckiej? Przede wszystkim była niezwykle zdolna, wierszami trzepała jak z rękawa. Świetna w pracy - szybka, solidna, nie protestowała i nie obrażała się, kiedy proszono ją o poprawki. Chciała, aby jej utwory żyły, aby efekt był widoczny natychmiast, dlatego zdarzało się, że ten sam tekst dawała kilku osobom, kto pierwszy ten lepszy, ona jak najszybciej chciała usłyszeć piosenkę, zobaczyć monodram na podstawie swojego tekstu na deskach sceny. Ale osoby, które o tym mówią w książce, nie mają do niej żalu. Jeśli miały, to krótko. Lubiła obdarowywać, dzielić się. Zupełnie nie przywiązywała wagi do sfery materialnej. Miała pieniądze, to je wydawała. Nie gromadziła niczego. Zupełnie nie przywiązywała wagi do wyglądu, do stroju, nie potrafiła się ubrać i nie było na to rady, mimo że niektóre przyjaciółki próbowały ją reformować. Interesowała się ludźmi, umiała rozmawiać z każdym, wysłuchać, poświęcić uwagę i zapamiętać rozmowę, aby po jakimś czasie do niej wrócić. Towarzyska, potrzebowała ludzi, ale jednocześnie była samotna, co szczególnie nasiliło się w czasie choroby. Odsuwała się od przyjaciół i znajomych, nie dopuszczała do największej tajemnicy, nie chciała pomocy. Wielu nie zdawało sobie sprawy, jak poważny jest jej stan. Ukrywała swoje pobyty w szpitalu, niemal do końca funkcjonowała normalnie. Smutki i strach przed śmiercią topiła w alkoholu. Czy była szczęśliwa? A kto tak o sobie może powiedzieć? Szczęście to kwestia chwili, najczęściej krótkiej, czasem dłuższej.
Oczywiście mnóstwo w książce anegdot, zabawnych sytuacji. Jeśli czegoś mi brakuje, to, jak już wspominałam, wywiadu z Agatą Passent, która szczerze wypowiadała się w prasie na temat relacji z matką. Chciałabym też przeczytać rozmowę z Karoliną Felberg-Sendecką, która wprawdzie Agnieszki Osieckiej nie znała, ale teraz zajmuje się edycją jej dzienników i powieści. Sama mówi, że wie o jej młodości tak dużo jak nikt. Już po lekturze książki, kiedy, co czasem mi się zdarza, zaczęłam szperać w internecie, natknęłam się na bardzo ciekawy wywiad z nią.
Mimo tych braków książkę czyta się bardzo dobrze. Nie żałuję, że zdecydowałam się po nią sięgnąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz