"Łagodna"

O filmie Siergieja Łożnicy zrobiło się głośno od czasu festiwalu w Cannes, gdzie był pokazywany w konkursie głównym, ale żadnej nagrody nie dostał. Teraz, kiedy wszedł na nasze ekrany, recenzje są różne - dominują bardzo dobre, ale słyszałam też głosy sceptyczne. Poszłam do kina z całą świadomością tego, co mnie może spotkać, bo Łożnica należy do tych reżyserów, których filmów nie opuszczam, od kiedy zaistniał w mojej świadomości. A stało się to po obejrzeniu obrazu "Szczęście ty moje". Temu, kto go widział i pamięta, a także znakomite "We mgle", napiszę, że "Łagodnej" znacznie bliżej do pierwszego z filmów. Tytułowa Łagodna, podobnie jak bohaterowie tamtego obrazu, nagle wpada w matnię, w straszny rosyjski świat jak z koszmarnego snu. Świat niby realistyczny, ale tak spotworniały, że aż groteskowy. Nie jest to kino łatwe i przyjemne. Akcja toczy się wolno, wiele dialogów słychać zza kadru, kamera często pokazuje bohaterów w specyficzny sposób, a wszystko, no może poza sielską wsią, w której mieszka Łagodna, jest szare, brzydkie, w stanie rozpadu. Konkluzja z "Łagodnej" płynie dość oczywista - jednostka nie ma szans z systemem, jest bezradna, bezbronna, żaden bunt nie pomoże. Chociaż uważam, że obejrzeć trzeba i w żadnym wypadku nie żałuję tych ponad dwóch trudnych godzin w kinie, mam mieszane uczucia, a dlaczego wyjaśnię w części drugiej, raczej dla tych, którzy film widzieli. Zapraszam.

A teraz będzie o moich wątpliwościach, czyli o tym, dlaczego od "Łagodnej" zdecydowanie wolę inne rosyjskie filmy ostatnich lat, choćby "Lewiatana", mniej znanego "Durnia" czy "Geograf przepił globus", a z trzech fabuł Łoźnicy najwyżej cenię wojenne "We mgle". We wszystkich wspomnianych filmach, poza ostatnim, historycznym, mamy tę samą opowieść - o strasznej, współczesnej Rosji. Czasami tak strasznej, że aż nierzeczywistej. Po ich obejrzeniu mam identyczną refleksję jak po przeczytaniu reportaży Katarzyny Kwiatkowskiej-Moskalewicz "Zabić smoka. Ukraińskie rewolucje" - czy rzeczywiście tamten świat aż tak wygląda? Czy może jest podkręcony na potrzeby filmów i książki? Kiedy pisałam o tekstach Katarzyny Kwiatkowskiej-Moskalewicz, zastanawiałam się nad tym. Wspominałam, że chętnie zadałabym jej to pytanie. Już nie muszę - byłam na spotkaniu z reporterką i wiem, że niestety czarny obraz Ukrainy nie jest przesadą. Nie musiałam pytać, autorka sama zapewniała, ku mojemu przerażeniu, że za każdym z tekstów kryją się dziesiątki innych podobnych historii, do książki wybrała kilkanaście.

Po tej przydługiej dygresji wracam do tematu. Otóż rzecz w tym, że w "Łagodnej" w sferze treści dostajemy tylko taką właśnie refleksję - Rosja jest piekłem. Brakuje mi jakiegoś zaczepienia - postaci z krwi i kości, głębokich psychologicznych portretów, skomplikowanych relacji międzyludzkich, cieniowania. To wszystko dostajemy w przywołanych przeze mnie filmach. Tam mogłam bohaterom współczuć, mogłam się nad nimi litować, mogłam ich nienawidzić, złościć się, dociekać, co czują, co ich łączy, mogłam oceniać. W wypadku "Łagodnej" jest inaczej. Ten film to świetnie zrobiony obraz spotworniałego świata, obraz pełen literackich aluzji.

Już sam tytuł najprawdopodobniej jest nieprzypadkowy, nawiązuje do opowiadania Dostojewskiego. Niestety albo "Łagodnej" nigdy nie przeczytałam, albo jej nie pamiętam, więc nie będę udawać, że ten obszar refleksji jest mi dostępny. Niemniej jednak poświęcę parę zdań filmowej bohaterce. Łagodna ma stale taki sam zrezygnowany, udręczony, bolesny, smutny wyraz twarzy. Uparcie robi swoje, stara się dostarczyć zamkniętemu w więzieniu mężowi paczkę. Znosi upokorzenia, chwyta się każdej szansy, najczęściej bardzo lekkomyślnie. Nie wiadomo, czy jest tak zdesperowana, czy może aż tak naiwna. Kiedy patrzyłam na to, co robiła, miałam ochotę krzyczeć - uważaj kobieto, pakujesz się w kłopoty, jak możesz im ufać! Ale wiadomo, że nie o to tu chodzi. Łagodna ma wpaść w piekielny krąg, schodzić coraz niżej, znaleźć się w matni. Nawet ludzie z organizacji na rzecz praw człowieka nie wierzą, że są w stanie jej pomóc. To znakomita scena, może nawet najlepsza w filmie. Wyraz bezradności, bezsilności. Zderzenie beznamiętnego głosu działaczki, która redaguje pismo najeżone potwornościami, z porządkami robionymi po kolejnym nalocie policji i z rozmową z Łagodną przynosi poruszający efekt. Twoja sprawa to nic w porównaniu z historią kobiety, której dotyczy redagowany raport. Takich problemów mamy mu setki. A i tak na koniec okaże się, że może nie warto wszczynać procedury, bo narazi to bohaterkę na jeszcze większe kłopoty. Tylko heros, straceniec, człowiek niezwykłej odwagi i szlachetności jest w stanie to udźwignąć.

W tym potwornym świecie Łagodna pozostaje samotna, zdana tylko na siebie. Nie ma w niej energii, jaka cechowała bohaterki bułgarskiej "Lekcji" czy filmu braci Dardenne "Dwa dni, jedna noc". One też desperacko próbowały coś załatwić, ale same decydowały o swoim życiu, brały sprawy w swoje ręce. Łagodna staje się pionkiem, jest jak trzcina na wietrze przekazywana z rąk do rąk.

Jej sytuację oczywiście można też przyrównać do sytuacji bohaterów Kafki. Wpadła w tryby państwowej machiny, a właściwie machiny bezprawia, i zderza się ze ścianą, nic od niej nie zależy. Odbija się od kolejnych urzędniczek i od policjantów.

Jest wreszcie scena, która drażni, bo nie pasuje swoją poetyką do reszty filmu - groteskowa ni to uczta, ni to posiedzenie partyjne. Niewątpliwie to aluzja do balu u Wolanda z "Mistrza i Małgorzaty". Łagodna jak Małgorzata rozbiera się, wkłada białą suknię, potem zdziwiona przygląda się zgromadzonym, słucha ich mów. Tylko finał jest tragiczny. Woland Łoźnicy nie pomoże filmowej Łagodnej. Rzuci ją na pożarcie pozbawionym hamulców więźniom. Scena potworna, brutalna, przykra, ale po raz kolejny trudno mi się zbliżyć do bohaterki. Jeśli współczuję, rozpaczam, to nie tej konkretnej kobiecie, ale każdej ofierze gwałtu. Na szczęście to tylko sen. Jak się skończy ta historia? Nie wiadomo. Łagodna wyrusza w ciemna noc, po raz kolejny daje się prowadzić piekielnej gospodyni, szemranej postaci, stręczycielce. Pewnie wkroczy w kolejny krąg inferna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty