Bartek Sabela "Wszystkie ziarna piasku"

Tego reportażu nie da się czytać spokojnie. Już dawno żadna lektura nie wywołała we mnie tylu emocji, tyle gniewu. Już dawno nie czułam się tak bezsilna, tak przygnębiona, tak wściekła na polityków-hipokrytów. Ale jednocześnie już dawno tak nie podziwiałam bohaterów żadnej książki. O czym jest opowieść Bartka Sabeli zamknięta we "Wszystkich ziarnach piasku" (Czarne 2015)? To historia Sahary Zachodniej, ostatniej afrykańskiej kolonii. Czy zdajesz sobie sprawę, czytelniku tej notki, że kiedy czytasz te słowa, prawdopodobnie na ulicach saharyjskich miast dochodzi do kolejnej manifestacji? Ja też nie wiedziałam. Nie miałam pojęcia, że od kilkunastu lat niemal codziennie protestują tam ludzie. Wychodząc na ulice, ryzykują, że zostaną pobici, zamknięci w więzieniu, gdzie będą torturowani. A jednak ta wiedza poparta niemal codziennym doświadczeniem nie powstrzymuje ich. Dlaczego? Przeciwko czemu i komu protestują? I tu docieramy do sedna. Otóż ich śmiertelnym wrogiem jest okupant - Maroko. Tak, tak, czytelniku tej notki, nie przecieraj oczu ze zdumienia - Maroko. Kraj, który postrzegamy jako stabilny, kraj, do którego chętnie jeździmy na wakacje, aby wygrzewać się na plażach i zwiedzać wspaniałe zabytki, kraj owiany literacką, filmową i romantyczną legendą.

Bo Sahara Zachodnia już od dawna nie jest hiszpańską kolonią. Paradoks polega na tym, że kiedy nią była, kwitła, a Saharyjczykom żyło się całkiem nieźle. Oczywiście, gdy dobiegała końca epoka kolonialna, kiedy w Afryce powstawały niepodległe państwa i oni marzyli o niepodległości. Niestety w wyniku splotu niekorzystnych geopolitycznych zdarzeń zamiast cieszyć się swoim państwem, wpadli pod marokański but. Najpierw jednak w 1975 roku Hiszpania, Mauretania i Maroko właśnie, a patronowały im USA i Francja - czarne polityczne charaktery tej opowieści, podpisały tajne porozumienie o podziale terytorium Sahary Zachodniej. Po jakimś czasie wycofała się Hiszpania, potem pod wpływem siły saharyjskiej partyzantki, która prowadziła regularną wojnę, zdezerterowała Mauretania, a Maroko owładnięte mitem Wielkiego Maroka okupuje Saharę Zachodnią do dziś mimo wojny, która trwała szesnaście lat. Oficjalnie skończyła się w 1991 roku. Jednym z pokojowych warunków było przeprowadzenie referendum o przyszłości Sahary Zachodniej. Nie odbyło się do dziś. Maroko pod rękę z ONZ-etem i wielkimi graczami międzynarodowymi zwodziło i nadal zwodzi Saharyjczyków. Dlatego odżywają wśród nich marzenia o wojnie. Oficjalnie jej nie chcą, w nieoficjalnych rozmowach przyznają, że zdesperowani i rozczarowani nie widzą już innego wyjścia. A teraz szanse na utworzenie własnego państwa mają Saharyjczycy jeszcze mniejsze. Nawet autor "Wszystkich ziaren piasku" ze smutkiem przyznał to w radiowym wywiadzie, jakiego niedawno wysłuchałam. Zgoda na niepodległość Sahary Zachodniej oznaczałaby destabilizację Maroka i falę kolejnych imigrantów szturmujących bramy Europy. Kto na to pójdzie? I jeszcze podobna, całkiem świeża, wiadomość z radiowej korespondencji ze Szwecji. Otóż Szwecja już, już miała przystąpić do nielicznego grona państw uznający Saharyjską Arabską Republikę Demokratyczną, ale nie zrobi tego, bo Maroko w odwecie nie przyjęłoby swoich obywateli - ekonomicznych imigrantów, których Szwedzi chcą deportować.

Nie pora tu i miejsce na wykład historyczno-polityczny. Ze świetnej, chociaż potwornie smutnej książki Bartka Sabeli dowiesz się, czytelniku tej notki, wszystkiego. A ja teraz chciałabym zaapelować do twoich emocji i podać kilka faktów. Wojna i okupacja to więzienia, tortury (najwymyślniejsze) i porwania. W 1987 roku z El Aaiun uprowadzono dziesięć tysięcy (!) ludzi. To tak jakby z Warszawy uprowadzić dwieście tysięcy!. To tylko jedno z całej serii porwań. Niektórzy nie odnaleźli się do dziś. Wojna i okupacja to zrzucanie bomb z napalmem i fosforem albo bomb kasetowych. To ucieczka Saharyjczyków ze swoich ziem. Dziś w obozach dla uchodźców w Algierii mieszka ich dwadzieścia tysięcy. Mają tam rząd, prezydenta, ale to przecież tymczasowa wegetacja, życie bez perspektyw. Efektem tej wojny jest pustynia pocięta sześcioma olbrzymimi murami! Tak, tak, takimi samymi, jakie oddzielają Izrael od Palestyny, USA od Meksyku, a dziś wiele państw europejskich. Po co te mury? Tylko tak potrafili poradzić sobie Marokańczycy z saharyjską, niezwykle skuteczną armią partyzancką. Mury utrudniły walkę, ale jej nie zakończyły. Dziś Sahara Zachodnia podzielona jest na dwie części. Jedna  to terytoria okupowane, gdzie rdzenni mieszkańcy traktowani są jak obywatele dziesiątej kategorii, żyją w nędzy, ale protestują. Za to osiedlani na tych terenach Marokańczycy, skuszeni licznymi przywilejami, mają się świetnie. Druga część Sahary Zachodniej to tereny wyzwolone, pustynia, gdzie nikt właściwie nie mieszka, za to stale dochodzi do potyczek. Tę skomplikowaną układankę dopełniają obozy dla uchodźców znajdujące się w Algierii.Wspominałam już o nich.

Mogłabym tak długo jeszcze pisać o marokańskiej bezwzględności i podłości, o łamaniu praw człowieka, na które nikt nie reaguje, o milczeniu świata, który woli nie wiedzieć. Bo prawa człowieka  składane są na ołtarzu wielkiej polityki, doraźnych albo długofalowych interesów. Ileż jest takich miejsc! Kiedy czytam podobne historie, po raz kolejny dochodzę do banalnego przecież wniosku, że świat to morze niesprawiedliwości, draństwa i nieszczęścia. Szkoda mówić. W każdym razie, pamiętaj, czytelniku tej notki, że kupując marokańskie sardynki, marokańskie pomidory, kupujesz tak naprawdę produkty z Sahary Zachodniej. To tam są świetne łowiska, to tam jest świetny klimat, który pozwala nawet zimą hodować warzywa. Wygrzewając się na marokańskich plażach, spacerując uliczkami Tangeru, pomyśl o biednych Saharyjczykach. Aha, i jeszcze jedno. Na sam koniec muszę wyrazić swój podziw i zachwyt dla autora, który temat odkrył, uparł się, aby jeździć i do algierskich obozów, i na terytoria okupowane, co wymagało nie lada odwagi (szczegóły w książce). Zaprzyjaźnił się z Saharyjczykami i napisał tę smutną, ale piękną książkę, gdzie mieszają się ze sobą historyczne i polityczne fakty, przygoda i liryczne niemal fragmenty. Książkę podszytą gniewem i emocjami. Książkę, która odkrywa temat istniejący w świadomości nielicznych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty