Miljenko Jergović "Wołga, Wołga"

Jakoś tak po cichu, chyłkiem, bez rozgłosu ukazała się kolejna powieść Miljenko Jergovicia. Celowo nie piszę nowa, bo "Wołga, Wołga" (Pogranicze 2013; przełożyła Magdalena Petryńska) pochodzi z roku 2009. Nie mogę powstrzymać się od komentarza, jak to jest, że powieść wybitnego pisarza, autora przejmującej "Ruty Tannenbaum", "Ojca" i nagrodzonej Angelusem książki "Srda śpiewa o zmierzchu w Zielone Świątki", przechodzi  kompletnie niezauważona. Nawet jeśli jest słaba, to zasługuje przecież na recenzję, a już na pewno na odnotowanie. Gdyby nie to, że co jakiś czas wchodzę na stronę Pogranicza, nie miałabym o niej pojęcia. No ale weszłam, odkryłam, kupiłam i przeczytałam. Od razu napiszę, że wprawdzie "Wołga, Wołga" nie dorównuje tamtym trzem, to jednak jest przecież warta uwagi. Znajdziemy tu wszystko, co charakterystyczne dla pisarza. Bałkański tygiel, gawędy i opowieści, smutek i melancholię, zagadkę, spojrzenie na zdarzenia z różnej perspektywy.

"Wołga, Wołga" to opowieść o Dżelalu Plevljaku, wojskowym kierowcy. Przez czternaście lat w każdy piątek wyrusza wysłużoną czarną wołgą, którą kupił przed laty od swojego zwierzchnika, ze Splitu, gdzie mieszka i pracuje, do Livna w Bośni, aby pomodlić się w meczecie. Jadąc, snuje wspomnienia. Opowiada o trzech ważnych w swoim życiu osobach, o smutku, od którego ucieka, o samotności, o wierze, do której wrócił przygnieciony nieszczęściem. Ale Dżelal nie dzieli się z nami swoją tragedią, tylko delikatnie o niej napomyka, za to obficie darzy nas losami innych, jak on nieszczęśliwych. W jego opowieściach przegląda się tragiczny bałkański los. Druga wojna światowa, czetnicy, ustasze, partyzantka Tity, obóz w Jasenovacu, czasy komunistyczne, wszędobylska bezpieka i milicja, Naga Wyspa, tłumione narodowe i religijne konflikty, których niby w zjednoczonej Jugosławii nie ma, ale przecież czają się tuż pod powierzchnią. Wzajemna pogarda, nienawiść trzymana za pysk przez komunistyczny reżim, które wybuchną wraz z jego upadkiem. Wtedy znowu przyjaciel pokaże swoje prawdziwe oblicze i nieoczekiwanie zmieni się we wroga. A samotny, dotknięty przez los Dżelal tak bardzo łaknie przyjaźni, rodzinnego ciepła. Tak bardzo, że gotów jest wiele poświęcić.

Opowieści bohaterów Jergovicia są jak zwykle barwne, niezwykłe, dramatyczne, czasem zabawne. Nie wiadomo jednak, ile w nich prawdy. Tym światem rządzi fantazja, zmyślenie, kłamstwo i wreszcie zwyczajna plotka. Pomówienia powtarzane setki razy w końcu stają się prawdą. Tak powstają legendy. Swoje dorzuca też prasa i chmara dziennikarzy, którzy, kiedy dojdzie do kolejnej tragedii, jak hieny rzucają się na nieszczęsnego Dżelala, usiłując odkryć tajemnicę jego życia. Każdy indagowany oczywiście pamięta inaczej. Rozpoczyna się festiwal nienawiści i pomówień. Opowiadane historie są coraz mniej prawdopodobne. W końcu miałam wrażenie, że powieściowym światem włada szaleństwo. Druga część książki to próba obiektywnego spojrzenia na to, co się zdarzyło. Ale okazuje się, że to niemożliwe. Pisarskie śledztwo usiłuje odkryć prawdę, ale wciąż napotyka na mur sprzecznych relacji, oskarżeń, fantastycznych opowieści i zwykłych plotek. Czytelnik stale jest zaskakiwany, do samego końca. Nic nie jest takie, jak się wydaje. W takim świecie żyje poczciwy, dobroduszny, łatwowierny Dżelal. "Wołga, Wołga" to także książka o potrzebie wiary. W świecie, w którym oficjalnie Boga nie ma, tli się tęsknota za nim. Kiedy wszystko jest płynne, nietrwałe, kruche i niepewne, w coś trzeba wierzyć, gdzieś trzeba szukać oparcia. Dlatego Dżelal wytrwale jeździ do meczetu, modląc się o wysłuchanie jego prośby. Ale cud się nie zdarza. Może dlatego, że wiara jest łaską, której on chyba nie dostąpił. A może dlatego, że cuda po prostu nie istnieją.

"Wołga, Wołga" nie ma takiej mocy, jak książki Jergovicia, o których wspominałam we wstępie, perły w koronie jego pisarstwa, ale warto po nią sięgnąć. 

PS. Miałam okazję być na spotkaniu z Jergoviciem, w którym uczestniczyła także jego tłumaczka. Ze zdumieniem i smutkiem dowiedziałam się, że na razie żadne wydawnictwo nie planuje wydania niczego z bogatego dorobku pisarza. Z zazdrością patrzyłam na tych uczestników spotkania, którzy podchodzili po autograf z najnowszą powieścią oczywiście w oryginale. Tym bardziej namawiam do lektury.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty