Po nową książkę Krzysztofa Środy "Niejasna sytuacja na kontynencie. Prywatny przewodnik po różnych stronach świata" (Czarne 2014) sięgałam z radością zmieszaną z lekką obawą. Z radością, bo jeszcze mam w pamięci lekturę sprzed mniej więcej roku "Podróży do Armenii i innych krajów z uwzględnieniem najbardziej interesujących obserwacji przyrodniczych". Tamten zbiór esejów czytałam w ekstatycznym zachwycie, czemu dałam wyraz na blogu. Nic zatem dziwnego, że czekałam na kolejny zapowiedziany przez Czarne, obawiając się nieco, czy nie spotka mnie rozczarowanie. Czy autor dorówna? Kiedy tylko wzięłam go do ręki, zorientowałam się, że to jego pierwsza książka wydana niegdyś przez inne wydawnictwo, teraz wznowiona. Co zatem dostajemy? Rzecz podobną, ale nie aż tak wspaniałą. Nie znaczy to jednak, że się rozczarowałam albo że żałuję czasu spędzonego na lekturze. Przeciwnie.
"Niejasna sytuacja na kontynencie" sprawia dużo przyjemności, pozwala rozsmakować się w tekście. To eseje ujęte w formę dziennika prowadzonego od stycznia roku 2000 do września 2002. Oczekiwanie na podróż, która ma się zdarzyć. Na Kaukaz. Autor przygotowuje się do niej mentalnie i wspomina swoje poprzednie wyprawy. Dla Środy podróżą może być wszystko. Powroty ze szkoły do domu bocznymi uliczkami, jakie odbywał w dzieciństwie w towarzystwie kolegów. To były dopiero wyprawy pełne przygód! Bo czyż przygodą nie jest drążenie korytarzy pomiędzy kałużami, tak, aby zalegająca w nich woda stworzyła wielkie jezioro, uliczny ocean? Podróżować można też po swoim mieście, wystarczy tylko popatrzeć na nie z dystansu, jakby z zewnątrz, okiem świeżym i uważnym. Celowo nie piszę okiem turysty, bo Środa nie jest turystą w potocznym sensie tego słowa. Blisko mu do Stasiuka. Dlatego, jeśli wspomina swój pobyt w Hurgardzie, to nie interesuje go hotelowy basen, plaża czy tak zwane wycieczki fakultatywne, ale wyprawa na obrzeża miasta, gdzie z uwagą przygląda się niewykończonym jeszcze hotelom. Albo snuje opowieść o tym, jak łowił ryby na nabrzeżu i natychmiast zaprzyjaźnił się z miejscowymi wędkarzami. I to jest dopiero dla niego ciekawe. W Mińsku zafascynuje go tłum podróżnych na dworcu kolejowym, a w Olecku bar Dajana i jego ponury właściciel. Słusznie domyślasz się , czytelniku tej notki, że to miejsce doskonale nijakie i raczej przygnębiające. Środa kocha małe miasteczka i boczne drogi. Zauważa to, co dla przeciętnego śmiertelnika niewidoczne i przezroczyste. Czasem robi się poważnie i smutno, kiedy relacjonuje swoje przejazdy przez Jedwabne i okolice. Sporo w tych esejach fragmentów przyrodniczych. Tym razem autor dzieli się wiadomościami o rybach, które zaczerpnął z lektury "Wędkarstwa na wodach polskich" Feliksa Choynowskiego (rok wydania 1939). Abyśmy lepiej odczuli smak tej fascynującej książki, ilustruje swoje eseje obrazkami, które ją ozdabiają. Sporo tu też rozważań nad pamięcią płatającą figle, nad czasem.
Bardzo to przyjemna lektura, która dowodzi, że radość można znaleźć tuż obok, że dosłownie wszystko może stać się fascynującą podróżą i przygodą. Wystarczy tylko uważnie przyglądać się światu i wejrzeć w siebie. Jest w tych esejach melancholijna radość życia, jakaś zgoda na świat i ludzi, na czekanie na tę wymarzoną podróż podróży. Jest niespieszność. Czego w takim razie zabrakło mi do pełni szczęścia? Rzecz chyba tkwi w języku. "Niejasnej sytuacji na kontynencie" brakuje takiej urody stylu, jaką miały "Podróże do Armenii i innych krajów". A może problem tkwi we mnie? Może lektura tamtej książki trafiła na inny czas? A może opowieści o ludziach spotykanych w Armenii były jeszcze ciekawsze niż spotkania, o których opowiada w swojej pierwszej książce? Tak, to całkiem prawdopodobne. Nadal jednak pozostaję admiratorką esejów Środy i już się cieszę na kolejne (też wyszły kilka lat temu w innym wydawnictwie), które w listopadzie ukażą się nakładem Czarnego.
PS. Jak to często bywa, pomiędzy napisaniem tej notki a jej publikacją minęło trochę czasu. Mamy już grudzień, eseje wyszły i leżą już na mojej półce książek oczekujących. Chyba długo nie poleżą, wielką mam na nie ochotę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz