Tamara Duda, ukraińska dziennikarka i tłumaczka, swoją
debiutancką powieścią "Córeczka" (KEW 2022; przełożył Marcin Gaczkowski) przebojem zdobyła polski rynek wydawniczy. No może tę bańkę, której częścią jestem. Gdzie się nie obejrzę, znakomite recenzje, polecała tę książkę, na spotkaniu, na którym byłam, sama Oksana Zabużko. Na fali mojego literackiego ukraińskiego wzmożenia nie mogłam jej ominąć. Po lekturze dołączam się do chóru zachwyconych."Córeczka" jest opowieścią o Donbasie, Doniecku, ale także o kobiecej sile i o mocy przyjaźni, takiej, co to jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. No i jest to też historia wojny. Bo zasadnicza akcja tej powieści toczy się właśnie w Doniecku i okolicach od jesieni 2013 do sierpnia 2014 roku. Historia przyspiesza, kiedy ówczesny prezydent Ukrainy, Wiktor Janukowycz, nie podpisał umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Ukraińcy manifestują swój gniew, zaczyna się zwycięska choć okupiona krwią rewolucja. Ale nie w Doniecku. Tu protesty są mniej liczne, a popierani przez Rosję separatyści chcą oderwać Donbas od Ukrainy. Wybucha wojna, a jej kolejną odsłonę obserwujemy dziś.
Ale zanim rozgorzał konflikt, który zburzył świat mieszkańców Donbasu i Ukrainy, narratorka, nazywana córeczką, z powodzeniem prowadziła w Doniecku firmę produkującą szklane lampy i żyrandole o niesamowitych, fantastycznych kształtach i barwach. Zaczęło się od niewielkiej manufaktury, skończyło na warsztacie zatrudniającym kilkanaście osób i zamówieniach wartych bardzo duże pieniądze. Już wtedy narratorka dała się poznać jako osoba nie tylko utalentowana, to ona projektowała i wytapiała szkło, ale także samodzielna, energiczna, obrotna. Stworzyła zespół ludzi składający się z samych mężczyzn, którymi dowodziła. Ale ich relacje z służbowych bardzo szybko przekształciły się w przyjacielskie. Była to przyjaźń wierna i silna, sprawdzona w trudnych sytuacjach. Dla niej i dla nich nie było rzeczy niemożliwych. Kiedy wybuchnie wojna, zakład przestanie istnieć, ale nie ich drużyna. Stworzą grupę wolontariuszy, która będzie dokonywać cudów, aby pomagać ukraińskim żołnierzom walczącym z separatystami. W jaki sposób? Zaczęło się od gotowania, a potem było zbieranie pieniędzy, kupowanie kamizelek kuloodpornych, noktowizorów i innego sprzętu potrzebnego na wojnie. Wszystko na sporą skalę. A warto pamiętać, że tamta armia ukraińska to nie ta, która walczy dzisiaj. Brakowało dosłownie wszystkiego.
"Córeczka" to świetny przykład powieści, która łączy w sobie czytelniczą atrakcyjność z głęboką problematyką, dlatego czyta się ją znakomicie. Ale mieszanina szybkiej akcji, niesamowitych przygód i humoru z wydarzeniami niebezpiecznymi, tragicznymi pozwala na refleksję, zamyślenie, a przede wszystkim wczucie się sytuację mieszkańców Doniecka i Donbasu, szczególnie tych, dla których ta bratobójcza wojna i groźba rozkawałkowania Ukrainy jest prawdziwym nieszczęściem. Autorce znakomicie udało się pogodzić konwencję powieści przygodowej z opowieścią o przełomowym okresie w historii niepodległej Ukrainy i o wojnie. Teraz dygresja. Ostatnio pisałam o powieści indonezyjskiego pisarza Eki Kurniawana "Piękno to bolesna rana" i narzekałam, że konwencja realizmu magicznego i baśni złagodziła kanty, spłaszczyła problemy i sprawiła, że nad nieszczęściami bohaterów przeszłam bez współczucia i bólu. Okazuje się, że połączenie lekkiego z poważnym jest możliwe i powieść na tym nie traci. To właśnie przykład "Córeczki".
Skoro porównuję, to muszę wspomnieć o wybitnym "Internacie" Serhija Żadana. Tamta powieść dotyka przecież tego samego czasu - początków wojny w Donbasie. Główny bohater został nią zaskoczony, wcześniej nie był w centrum wydarzeń, stał z boku. Nieoczekiwanie musiał się skonfrontować z grozą wydarzeń, wziąć odpowiedzialność za kogoś, wreszcie dorosnąć. Żadan znakomicie oddaje chaos początku wojny, dezorientację ludzi, którym nagle wali się świat. Tamara Duda tworzy szerszą perspektywę. Od niepokoju, nieśmiałych protestów, manifestacji atakowanych przez separatystów do wybuchu wojny. Pokazuje stopniową dezorganizację życia - braki prądu, wody, żywności, eksodus mieszkańców, ostrzeliwanie dzielnic znajdujących się na obrzeżach. Wyludnia się blok, w którym mieszka narratorka i jej babcia. Sąsiedzi wyjeżdżają, zostawiają im klucze, proszą o podlewanie kwiatków, zapalanie świateł, opiekę nad pozostawionymi kotami. Obserwujemy, w jakim tempie opuszczone domy są rozkradane i dewastowane. Ujawniają się też różnice między ludźmi - nie wiadomo, komu można ufać. Sąsiedzi, którzy kiedyś żyli zgodnie, teraz stają się wrogami. Jedni są za Ukrainą, inni za separatystami. Autorka pisze o więzieniu, torturach i wszystkich okropnościach wojny. Gdyby wyrzucić z tej powieści pewne fragmenty umiejscawiające wydarzenia w tamtym konkretnym czasie, można by pomyśleć, że jej akcja toczy się dziś. Wszystko się powtarza. Także paradoks polegający na tym, że są miejsca, w których toczy się zwyczajne życie. Nie tylko w Dnieprze, do którego bohaterowie często jeżdżą, ale także w donbaskich wsiach i małych miasteczkach, no i w centrum Doniecka. Kiedy na osiedlu, gdzie mieszka narratorka, brakuje wszystkiego i przed artyleryjskimi pociskami trzeba chować się w piwnicach, w centrum ta groza jest niemal nieodczuwalna. Można odnieść wrażenie, że to inny świat. Ale tragedia, nieoczekiwany ostrzał może zdarzyć się w każdej chwili.
Inna niż u Żadana jest też główna bohaterka i jej przyjaciele. Oni od początku nie mają wątpliwości nie tylko, po której stronie się opowiedzieć, ale także, że trzeba się włączyć w nurt wydarzeń, robić coś, działać. To historia silnych, przebojowych kobiet, bo jest jeszcze Tania, które doskonale dogadują się z takimi samymi mężczyznami. Kobiet gotowych nieść pomoc tym, którzy jej właśnie potrzebują, bez wahania, bez oglądania się na możliwe konsekwencje, na niebezpieczeństwo. Czy się boją? Oczywiście, przecież trudno się nie bać, kiedy ryzykuje się życiem. Ale prą do przodu, działają, a kiedy jakieś sprawy mniej istotne też domagają się uwagi, narratorka lubi powtarzać, że pomyśli o tym jutro albo kiedyś.
Bardzo, bardzo dobra powieść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz