Ramita Navai "Miasto kłamstw. Cała prawda o Teheranie"

Pewnie nie natrafiłabym na książkę Ramity Navai "Miasto kłamstw. Cała prawda o Teheranie" (Prószyński i S-ka 2014; przełożył Tomasz Wilusz), gdybym nie usłyszała o niej w audycji radiowej. Zginęłaby w morzu tego, co się wydaje. Napisała ją Iranka wychowana w Londynie. Jest dziennikarką, reporterką i autorką licznych filmów dokumentalnych. Przez kilka lat była korespondentką w Teheranie. Kiedy straciła akredytację, co zagranicznym dziennikarzom pracującym w Iranie zdarza się od czasu do czasu, zaczęła pracę w organizacji pozarządowej w południowej części miasta. Południowej, czyli biednej, religijnej, konserwatywnej. To wtedy zetknęła się z ludźmi, którzy stali się inspiracją dla jej książki. Przeprowadziła wiele rozmów, wysłuchała wielu historii. "Miasto kłamstw" to opowieść o mieście i kraju pokazana przez ludzkie losy. Każdy kolejny rozdział jest historią jednego bohatera. Ale uwaga! Autorka uczciwie informuje, że każda postać stanowi kompilację kilku historii. W zakończeniu wszystkie rozdziały opatrzone zostały rodzajem przypisu, z którego dowiemy się, czyje losy złożyły się na bohatera, o którym pisała, albo w jakim stopniu i dlaczego zmieniła prawdziwą historię. Autorka podaje też skrupulatnie, skąd zaczerpnęła warstwę faktograficzną, na przykład o ilości anten satelitarnych w Teheranie.

Książka swoją formą bardziej przypomina zbiór opowiadań niż reportaży, ale to jednak literatura faktu. Chociaż każda opowieść ma wyraźne zawiązanie akcji, najczęściej zbudowana jest na retrospekcji, niekiedy na dwóch planach czasowych, kończy się puentą, a język i styl bliższe są beletrystyce, to autorka, kiedy trzeba, inkrustuje fabułę wiadomościami z historii Iranu tej najnowszej i tej dawniejszej. Dzięki temu dowiadujemy się, dlaczego szach uciekł z kraju, skąd się wzięła wrogość do Amerykanów, jak doszło do rewolucji islamskiej, z którą wielu Irańczyków łączyło ogromne nadzieje, i jak to się stało, że potem wielu przeżyło ogromne rozczarowanie. Największe wrażenie robi fragment opowiadający o ofiarach z pierwszego okresu rewolucji islamskiej. Liczba wyroków śmierci przeraża. Jednak przeszłość nie jest czarno-biała, a tak lubimy o niej myśleć, jeśli w ogóle coś na ten temat wiemy. Tę historię w pigułce uzupełnia wykaz najważniejszych wydarzeń z historii Iranu od roku 1921.

Ale przede wszystkim jest to opowieść o współczesnym Iranie i jego mieszkańcach. Trzeba przyznać, że autorka stworzyła bohaterów nietuzinkowych, barwnych, a ich losy niekoniecznie są optymistyczne, czasem wręcz tragiczne. Taka jest historia Amira, blogera. Gdy był dzieckiem, jego rodzice trafili do więzienia, a on razem z nimi. Nie był to wyjątkowy przypadek, taka była powszechna praktyka. Po latach odnajduje go sędzia, który skazał jego rodziców, i wielu innych, na śmierć, i błaga o wybaczenie. Albo historia Lejli, prostytutki i aktorki występującej w amatorskich filmach pornograficznych. Bohaterami reportaży Ramity Navai są też producent narkotyków czy romantyczny gangster cieszący się w swojej dzielnicy wielkim poważaniem. Ale znajdziemy też opowieści o emancypujących się kobietach z południowego Teheranu. Tylko jedna bohaterka to mieszkanka północnej części miasta, bogatszej, liberalnej, nowoczesnej.

Jaki obraz Teheranu wyłania się z kart książki? Miasto żyje życiem podwójnym. Z jednej strony rządy ajatollahów, prawo religijne, policja obyczajowa, inwigilacja, budzący powszechną niechęć i strach basidżi (członkowie paramilitarnej straży ochotniczej), cenzura, z drugiej podziemny handel najnowszymi filmami (Taka scena jest w filmie "Taxi Teheran"), narkomania, prostytucja, zalew pornografii, przekupni sędziowie, mułłowie nieprzestrzegający zasad wiary i dość dowolnie je interpretujący, bogata, bananowa młodzież, eleganckie sklepy z markową odzieżą, centra handlowe. Kto ma pieniądze, odrobinę sprytu, wiedzy i brak skrupułów, wydobędzie się z tarapatów. Nawet chłosty można uniknąć, płacąc komuś, komu zależy na pieniądzach. Wymierzający karę przymknie na to oko. Też oczywiście za opłatą. Nieprzypadkowo tytuł książki to "Miasto kłamstw". Cóż, jak się okazuje w Iranie da się jakoś urządzić i żyć, lawirując i omijając przeszkody mnożone przez religijne państwo, ale na pewno nie pozostaje to bez wpływu na Irańczyków. Społeczeństwo żyjące w takim rozdwojeniu nie może być zdrowe. A kto chciałby wiedzieć więcej o Iranie, jego historii i czasach współczesnych, niech koniecznie przeczyta wydaną kilka lat temu bardzo dobrą książkę Marka Kęskawca "Czwarty pożar Teheranu".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty