Najbardziej w filmie Audiarda poruszył mnie i zaciekawił obraz świata. Udający rodzinę Dheepan, Yalini i zabrana przez nich dziewczynka, Illayaal, zostają skierowani do podparyskiego socjalnego osiedla, gdzie on ma pracować jako dozorca. To miejsce, do którego na pewno nie chcielibyśmy trafić. Mieszkają tam ubodzy Francuzi, którym nie udało się wyrwać do lepszej dzielnicy, i imigranci. Nie byłoby w tym oczywiście nic złego, gdyby nie zaniedbane otoczenie, a przede wszystkim przestępczość. Dzielnica rządzona jest przez narkotykowe gangi, które tu załatwiają swoje interesy, właściwie jawnie. Jeśli nie wchodzi się w drogę przestępcom, można jakoś żyć, przyzwyczaić się do otoczenia, szczególnie jeżeli uciekło się z piekła i przeszło przez ośrodek dla uchodźców. My patrzymy na to miejsce naszymi oczami, z naszej perspektywy, inna jest na pewno perspektywa uciekinierów. Dheepan i Yalini jakoś powoli przyzwyczajają się do otoczenia, organizują sobie życie. Nawet mieszkanie z czasem wygląda coraz lepiej. Uważny widz pewnie zauważy, że kafelki, które odpadły od ściany i zalegały na parapecie, z czasem znowu ozdabiają kuchnię. On radzi sobie jako dozorca, ona, chociaż marzy o wyjeździe do Anglii, gdzie ma kuzynkę, też wciąga się w życie tej udawanej rodziny. Najlepiej wiedzie się oczywiście Illayaal. Po początkowych kłopotach, coraz lepiej idzie jej w szkole. Jest tłumaczką i przewodniczką swoich opiekunów. Nawet sąsiedzi są życzliwi, pomagają, rozumieją, cierpliwie wyjaśniają nieporozumienia.
Ale spokój to tylko pozory. Co jakiś czas wstrząsają dzielnicą porachunki gangów. O Dheepana upominają się duchy z przeszłości, o której chce zapomnieć. Wyjścia są dwa, albo się przyzwyczaić do czającego się zagrożenia i żyć w miarę normalnie, wszak pełno jest takich miejsc na świecie, gdzie ludzie muszą nauczyć się egzystować w cieniu grożącego im stale niebezpieczeństwa, albo starać się wyrwać z tego ponurego miejsca. Tego próbuje Yalini, która nie bacząc na nic, podejmuje próbę wyjazdu. Jest i wyjście trzecie, walka o swoją pozycję, próba sił z gangsterami, zaznaczenie swojego terytorium i swojej pozycji. Tego próbuje Dheepan. Ale to droga niebezpieczna. I tu chciałabym zwrócić uwagę na coś, co mnie bardzo zainteresowało, a co łatwo można przeoczyć. Ten zamknięty świat jest też koszmarem dla gangsterów i drobnych przestępców, którzy rządzą dzielnicą. Wydaje się, że są panami sytuacji. W rzeczywistości i ci z dołu przestępczej hierarchii, i wierchuszka żyją w ciągłym napięciu i zagrożeniu. Gdyby mieli przed sobą inną perspektywę, pewnie nie weszliby na przestępczą ścieżkę. Mówi o tym młody chłopak, diler. Co to za życie, o ile dobrze pamiętam, mniej więcej taki jest sens jego słów. Smutny, przerażający świat, z którego trudno się wyrwać. Komu nie w smak ciężka praca, jaką wykonuje Dheepan, szuka łatwiejszego zarobku, na bakier z prawem. Gangsterzy są tuż obok, mają pieniądze, z boku wydaje się, że nikt ich nie nęka, za to każdy ma przed nimi respekt. Dla wielu pociągająca perspektywa. O konsekwencjach nikt przecież początkowo nie myśli.
Siłą filmu są zniuansowane portrety bohaterów, Dheepana i Yalini, którzy przechodzą przemianę. Szczególnie ona, zbuntowana, nastawiona tylko na siebie, instrumentalnie traktuje dziewczynkę. Skoro ją ze sobą zabrała, powinna się nią opiekować.Tymczasem jest gotowa ją porzucić, byle tylko wyjechać do Anglii. Długo nie czuje się za nią odpowiedzialna. Dheepan początkowo łatwiej przystosowuje się do sytuacji, to on jest dojrzalszy, ale pojawienie się jego dowódcy i gangsterskie porachunki budzą w nim demony, ożywiają przeszłość. Z jednej strony przypomina sobie o zmarłej żonie i córkach, z drugiej walcząc z gangsterami, przejmuje ich reguły gry. Bardzo dyskretnie i subtelnie pokazuje reżyser świat dziewczynki wyrwanej na siłę ze środowiska, które znała. Długo nie ma oparcia w dorosłych, jest samotna, potrzebuje ciepła, miłości, a oni, przecież obcy, traktują ją obojętnie. Ale Audiard przygląda się nie tylko tej trójce. Portretuje również szefa jednego z gangów. Bezwzględny przestępca ma też drugą, lepszą twarz. Dostrzega w Yalini człowieka, a nie tylko posługaczkę, próbuje nawiązać z nią kontakt, chociaż bariera językowa utrudnia porozumienie. Ale kto wie, czy dzięki temu nie jest łatwiej? Można opowiadać o swoich kłopotach bez obawy, że ktoś zdradzi, wyśmieje, wzruszy ramionami. Można wyrzucić z siebie ból, gorycz, rozczarowanie. Nie łudźmy się jednak. Gangsterskie interesy są ważniejsze od sentymentów, tym bardziej, że to walka nie tylko o wpływy, ale i o życie, więc kiedy trzeba, to ten miły dotąd mężczyzna słodkim głosem powie Yalini, żeby ostrzegła męża, bo jeśli dalej będzie wchodził gangsterom w drogę, to zginie.
Jak rozumieć słodkie zakończenie filmu? Czy ten rajski, kolorowy obrazek to wizja marzeń podszyta ironią, czy tak szczęśliwie potoczyły się losy bohaterów? Historia Jesuthasana Antonythasana pokazuje, że możliwy jest happy end. Chciałoby się wierzyć, że i im się udało, ja jednak odbieram tę sielską scenę jak ironiczną, gorzką kodę zamykającą film.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz