Najnowsza powieść, "Judasz" (Rebis 2015; przełożył Leszek Kwiatkowski), mojego ukochanego Amosa Oza jak zwykle nie zawodzi. Umieszczam ją w ścisłej czołówce ulubionych książek izraelskiego pisarza. To ten rodzaj prozy, z którą trudno się rozstać. Chciałoby się, żeby trwała, trwała i trwała. No ale życie to wędrówka od rozstania do rozstania (o tym też jest "Judasz"), wszystko ma swój kres, nawet najgrubsza lektura, a ta jest przeciętnej długości. Na szczęście do książki zawsze można wrócić.
"Judasz" jest powieścią wielowarstwową i jestem pewna, że nawet czytelnik niezbyt zorientowany w sprawach izraelsko-palestyńskich, których w dużej mierze dotyczy, znajdzie w niej sporo dla siebie. Choćby magiczna, trochę baśniowa, trochę mroczna atmosfera silnie zaznaczona już od pierwszych stron. Główny bohater, student Szmuel Asz, odpowiada na ofertę pracy i pewnego grudniowego dnia 1959 roku, o zmierzchu przekracza bramę starego, kamiennego domu na końcu jednego z jerozolimskich zaułków. Dalej jest już tylko wadi, dolina. Właśnie przestało padać, wszystko lśni od deszczu. W tym domu spędzi zimę, zabawiając rozmowami starego człowieka, Gerszoma Walda. Dostanie pokój na facjacie, podpisze zobowiązanie, że nikomu nie zdradzi, gdzie i jak pracuje. Mieszka tam jeszcze jedna osoba, tajemnicza i niedostępna Atalia Abrabanel. To ona tu rządzi. Kim jest?
Zaczyna się jak w baśni, jak w powieściach dla dzieci. Tajemniczy dom, tajemniczy ogród, tajemnicza uliczka, tajemnicze miasto. Szmuel w wolnym czasie włóczy się samotnie po Jerozolimie, często nocami. Opisy pustego miasta, boleśnie podzielonego linią zasieków i min na dwie części, izraelską i jordańską, potęgują jeszcze baśniową, z czasem coraz mroczniejszą atmosferę. I nie jest to mrok, którego źródłem są jakieś zagrożenia czyhające na mieszkańców kamiennego domu. To smutek przypisany życiu. Smutek rozstań, utraty, tęsknoty, rozczarowań, samotności, cierpienia. A jeśli ktoś się łudzi, że można znaleźć na wszystkie smutki świata jakieś panaceum, jest w błędzie. Ale nie ma pocieszenia na świecie to zdanie najlepiej oddaje głęboki pesymizm tej książki. I doprawdy nie sposób się z nim nie zgodzić, kiedy rozejrzy się dookoła. A pisałam te słowa, kiedy tysiące uciekinierów kołaczą do bram Europy, kiedy w Chinach zaczyna się kryzys gospodarczy, który nic dobrego światu nie przyniesie, kiedy trwają wojny, kiedy ukraiński reżyser Oleh Sencow został w Rosji skazany na dwadzieścia lat łagru, a jakby tego było jeszcze mało, to Polskę pustoszy susza. A przecież to zaledwie ułamek cierpień i nieszczęść. Być może, czytelniku tej notki, wzruszysz ramionami. To banały, pomyślisz. Co z tego, kiedy prawdziwe. A Amos Oz potrafi o nich pisać subtelnie, delikatnie, ale jednocześnie dojmująco, i budzi w czytelniku jakieś ukryte struny, niepokoje. Tak było w dwóch tomach jego opowiadań "Sceny z życia wiejskiego" i "Wśród swoich". Już o tym kiedyś wspominałam, żadna moja pisanina głębi jego prozy nie odda, po prostu Amosa Oza trzeba czytać i tyle.
Kolejna warstwa powieści, która na pewno będzie atrakcyjna dla czytelnika, to splecione ze sobą dwa literackie motywy - poszukiwanie drogi życiowej i fatalna fascynacja dojrzałą, starszą kobietą. Piękną, tajemniczą, zamkniętą w sobie, niedostępną. Szmuel znalazł się na rozstajach. Porzuciła go dziewczyna, firma rodziców zbankrutowała, z powodu różnicy poglądów rozpadło się studenckie Koło Odnowy Socjalistycznej, praca magisterska na temat Jezus w oczach Żydów stanęła w miejscu. Rozmowy prowadzone z Gerszomem Waldem sprawiają, że nabiera coraz więcej wątpliwości. Świat staje się jeszcze bardziej skomplikowany. Chwieją się jego przekonania. I te młodzieńcze, idealistyczne o rewolucji, która zbawi świat, i te bardziej pragmatyczne, dotyczące powstania państwa Izrael i konfliktu arabsko-żydowskiego. Zima spędzona w kamiennym domu miała dać mu czas na uporządkowanie swoich spraw. Tymczasem jest chyba jeszcze bardziej zagubiony. Nadal pyta czego szukamy? dokąd iść? co robić? Pytania, jakie stawiamy sobie nie tylko na początku drogi.
Kolejna warstwa powieści, myślę, że dla Amosa Oza najważniejsza, to cały zestaw pytań, wątpliwości, idei krążących wokół problemu arabsko-żydowskiego. Być może po to "Judasz" powstał. Akcja toczy się w roku 1959 i bohaterowie z tej perspektywy oceniają wszystko to, co się zdarzyło od czasu, kiedy w głowach Żydów przybywających do Palestyny powstało marzenie o własnym państwie. Ale nie sposób zauważyć, że dyskusje toczone w kamiennym domu pełne są proroczych przepowiedni, które się sprawdziły. Amos Oz pytany o perspektywy konfliktu palestyńsko-izraelskiego wypowiadał się z nadzieją. Wierzył, że w dłuższej perspektywie na pewno zostanie zażegnany. Ta powieść, przynajmniej tak ja ją odbieram, jest chyba dowodem na to, że i w nim wiara w rozwiązanie konfliktu wyczerpała się. Gerszom Wald i Atalia z goryczą mówią o tym, jaką spiralę nienawiści przyniosło najpierw osadnictwo żydowskie w Palestynie, potem walka o państwo, a wreszcie jego utworzenie. Jaki był sens śmierci tych, którzy zginęli w walce o niepodległość, skoro efektem powstania Izraela są kolejne wojny, śmierci, cierpienie, nienawiść? Czy mogło być inaczej? Czy Arabowie musieli nienawidzić Żydów a Żydzi Arabów? Czy Arabowie musieli uciekać, kiedy Izrael powstał? Czy szlachetna idea dwóch narodów w jednym państwie może się ziścić? Na te pytania padają pesymistyczne odpowiedzi. Jest w tym zapętleniu jakiś fatalizm losu.
No i jeszcze jedna warstwa powieści, bardzo ciekawa, religijna. To rozważania Szmuela dotyczące tematu jego przerwanej pracy magisterskiej o stosunku Żydów do Jezusa. Stają się one inspiracją dla rozmyślań o samym Jezusie i przede wszystkim o Judaszu. Szmuel tworzy własną wizję tej postaci, własną ewangelię według Judasza. Jaką, pisać nie będę, bo czas kończyć. Niech to będzie jeszcze jedna przynęta, którą zarzucę na ciebie, czytelniku tej notki. Przeczytaj, dowiesz się. A ja muszę jeszcze wspomnieć, że równie istotne są dywagacje na temat zdrady. Kim jest zdrajca? Jak łatwo rzucamy na kogoś to oskarżenie, często tylko dlatego, że odważył się myśleć pod prąd, wbrew innym. Co jest ceną tak rozumianej zdrady? Infamia i samotność.
Na koniec muszę też wspomnieć o wnikliwych, intrygujących portretach bohaterów, dzięki którym powieść żyje, a nie zamienia się tylko w dyskurs na tematy religijne, światopoglądowe i polityczne.
Czy to mało? A przecież "Judasz" jest znacznie bogatszy, niż udało mi się przekazać w tej długiej-niedługiej notce. Pozostaje mi wobec tego zaapelować ponownie (już kiedyś to robiłam) - czytajcie Amosa Oza!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz