Paweł Smoleński "Oczy zasypane piaskiem"

To nie pierwsza reporterska książka Pawła Smoleńskiego poświęcona węzłowi gordyjskiemu, jakim niewątpliwie są stosunki izraelsko- palestyńskie. Autor od wielu lat jeździ do Izraela, na Zachodni Brzeg i do Strefy Gazy, ma znajomych i przyjaciół po obu stronach muru. Z żelazną konsekwencją stara się przybliżyć czytelnikom istotę konfliktu, jego codzienny wymiar i skutki. Smoleński nie jest komentatorem politycznym, tylko reporterem, któremu bardzo bliski jest ten kawałek świata, dlatego jego książki i artykuły to nie suche komentarze, ale teksty pełne  troski, współczucia, zdziwienia, empatii i, co pewnie najważniejsze, próby zrozumienia obu stron. Podobne odczucia towarzyszą czytelnikowi w czasie lektury, a jest to pewnie możliwe dlatego, że Smoleński pokazuje ten świat przez ludzi. Bohaterem jego tekstów jest zawsze konkretny człowiek, ze swoją historią, zaletami i wadami, z konkretnego miejsca. To jego oczami patrzymy na rzeczywistość. Kiedy jednak trzeba, autor nie uchyla się od komentowania. Wdaje się w polemikę ze swoim rozmówcą albo robi to tylko na użytek czytelnika. Stąd poczucie, że Smoleński stara się patrzeć obiektywnie. Dlatego chociaż rozumie ból jednych i drugich, potrafi spojrzeć bezstronnie i dostrzec nieprawości w postępowaniu i Żydów, i Palestyńczyków. A gdzieś w tle wszystkich jego tekstów wyłania się marzenie, aby obie nacje żyły zgodnie na terenach dawnej Palestyny. Marzenie, które dzieli z wieloma swoimi rozmówcami. "Oczy zasypane piaskiem" (Czarne 2014) tym różnią się od dwóch poprzednich zbiorów reportaży ("Izrael już nie frunie", "Arab strzela, Żyd się cieszy"), że tym razem autor pisze o terytoriach okupowanych, czyli o Wschodniej Jerozolimie, Zachodnim Brzegu i Strefie Gazy.

Dla mnie, wiernej czytelniczki tekstów Smoleńskiego żywo zainteresowanej zgłębianym przez niego problemem (to śledzenie problemów izraelskich i palestyńskich wzięło mi się z literatury najwyższych lotów, czyli z powieści wielbionego przeze mnie Amosa Oza; dopiero potem zaczęłam interesować się tą tematyką) było oczywiste, że sięgnę po "Oczy zasypane piaskiem". Nie ukrywam jednak towarzyszących mi obaw, że przecież tyle się już na ten temat naczytałam, nie tylko tekstów Smoleńskiego, iż pewnie niczego nowego się nie dowiem. Znam przecież problem budowy żydowskich osiedli na Zachodnim Brzegu, mechanizm i skutki ich powstawania. Niszczenie krajobrazu, rozcinanie tych pięknych terenów przez wygodne drogi tylko dla Żydów, nienawiść ich mieszkańców do Palestyńczyków i odwrotnie, zabieranie ziemi, dzielenie rozmaitymi płotami i murami Zachodniego Brzegu, co sprawia, że dojazd do sąsiedniej wioski czy na pole staje się gigantycznym problemem. Znam historię budowy muru oddzielającego Izrael od Zachodniego Brzegu, znam stosunek władz okupanta do Palestyńczyków. Znam opowieści o cysternach na wodę niszczonych w majestacie prawa przez izraelską armię. Wiem, jak traktują Palestyńczyków młodzi chłopcy i młode dziewczęta odbywający służbę wojskową w izraelskiej armii. Wiem, że wielu mieszkańców Izraela nie godzi się na taki stan rzeczy. Wiem, że są żydowscy prawnicy czy organizacje pozarządowe, które pomagają Palestyńczykom w starciu z izraelskim wymiarem sprawiedliwości. Wiem pewnie dużo więcej. Stąd moje obawy. A jednak mimo że te wszystkie przywołane przed chwilą problemy są obecne na kartach książki, to jest ona przecież czymś nowym. Smoleński zabiera czytelnika na wyprawę w głąb. Zaczyna od Wschodniej Jerozolimy, aby wyruszyć na Zachodni Brzeg. Nie tylko do pobliskiego Betlejem, nie tylko na piękne wzgórza, które tak dobrze poznałam dzięki książkom palestyńskiego prawnika i pisarza Raji Shehadeha ("Palestyńskie wędrówki", "Obcy w domu"), nie tylko do zamożnego Ramallah, ale też do budzącego grozę Hebronu czy Dżeninu, miasta, które wyrosło z obozu dla palestyńskich uchodźców. Odwiedza też osady Beduinów czy wsie odcinane od świata przez bezlitosne mury. Największe przerażenie wywołuje jednak podróż do Strefy Gazy. To jak zstąpienie do piekieł. Kiedy czytałam te fragmenty, zastanawiałam się, jak w ogóle można tam żyć. A przecież ludzie tam żyją, bo nie mają wyboru. A to jeszcze nic, bo, jak pisze Smoleński: "Za kilkanaście lat Gaza stanie się jednym z najstraszniejszych miejsc świata." I nie są to jakieś hipotezy, lecz wyliczona z matematyczną dokładnością stuprocentowa pewność. Chyba, że wszystko się zmieni. Wszystko, czyli problem ścieków i czystej wody, której zabraknie, bo zostanie zatruta (ściekami) i zasolona. A to nie jedyne bolączki Strefy Gazy. Inne? Proszę bardzo. Koszmarny ścisk i tłok (na tym niewielkim, ściśle zamkniętym obszarze mieszka sporo ludzi), blokada ekonomiczna, bieda, rozwarstwienie społeczne, terror, Hamas. I to też jeszcze nie wszystko.

Nie da się ukryć, że reportaż Smoleńskiego ma pesymistyczną wymowę. I nie chodzi tylko o łamanie praw człowieka, o trud codziennego życia, o wzajemne ataki, o zagrożenie zamachami terrorystycznymi, o rakiety palestyńskie spadające na terytorium Izraela. Znacznie gorsze są zmiany w mentalności młodych Izraelczyków, którzy odbywają służbę wojskową na ulicach Hebronu, Dżeninu czy innych miast Zachodniego Brzegu. Autor świetnie pokazuje, jak to się dzieje, że wrażliwy, młody chłopak nagle potrafi poniżać Palestyńczyków, traktować ich okrutnie, gardzić nimi, bezmyślnie szykanować. Pokazuje też drugą stronę medalu. Potworny strach, zagubienie tych młodych chłopaków, którzy z rodzinnego środowiska trafiają na tereny okupowane. Podobne procesy zachodzą w młodych Palestyńczykach. Oni też, wychowani na ulicach Hebronu czy Dżeninu, zatruwają się nienawiścią do Żydów, stają się bezwzględni i okrutni. Równie groźna jest obojętność izraelskiego społeczeństwa, niedostrzeganie problemu, bo przecież wygodniej się żyje po dobrej stronie muru. No i jeszcze najgorsze, że nie wiadomo, jak ten węzeł gordyjski sensownie rozsupłać. Niewielki są na to szanse. Jest jednak coś, co sprawia, że zbiór reportaży Smoleńskiego daje iskierkę może nie tyle nadziei na rozwiązanie problemu, ile iskierkę optymizmu, która czyni życie lepszym. To liczne przykłady przekraczania granic, działań u podstaw, na drobną skalę, ale niezwykle ważnych. To ludzie i organizacje po obu stronach muru. Żydowski adwokat, który broni praw Palestyńczyków do ich ziemi, mieszkańcy wioski Bilin w sposób pokojowy broniący swojej ziemi, Fatima Faroun, założycielka stowarzyszenia Sziruk, które pomaga Palestynkom "dobijać się swoich praw", to babcie, starsze kobiety, które stoją na przejściach granicznych i pilnują, aby izraelscy żołnierze z szacunkiem traktowali Palestyńczyków. Krople, które drążą skałę.

PS. Robocza wersja tej notki powstała pod koniec czerwca. Niestety w międzyczasie życie dopisało pesymistyczny komentarz do omawianego zbioru reportaży. Właśnie jesteśmy świadkami kolejnego krwawego konfliktu pomiędzy Izraelem a Strefą Gazy. Tym bardziej książki Smoleńskiego stają się lekturą obowiązkową. Naprawdę zachęcam.

   


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty