Jakoś tak chyłkiem, bez większej reklamy wszedł do kin najnowszy film francuskiej aktorki, reżyserki i scenarzystki, Agnes Jaoui. Jeśli ktoś nie kojarzy nazwiska, spieszę wyjaśnić, że to ona nakręciła "Opowiedz mi o deszczu" i "Popatrz na mnie". Dalej nie wiadomo, o kogo chodzi? Nie dziwię się, bo i ja, chociaż te filmy doskonale pamiętam i lubię, bez sprawdzenia u źródła tytułów też nie potrafiłabym wymienić. Ale kiedy napiszę, że najsłynniejszym obrazem Jaoui są "Gusta i guściki", pewnie większość natychmiast krzyknie eureka! Bardzo lubię jej filmy, szczególnie ostatni z wymienionych i "Popatrz na mnie", jasne więc było, że i ten muszę zobaczyć. Trochę jednak mi zeszło, zanim dotarłam, no ale w końcu obejrzałam i dzielę się wrażeniami.
"Księcia nie z tej bajki" obejrzałam z przyjemnością, chociaż nie jest to oczywiście dzieło wybitne. Można powiedzieć, że Agnes Jaoui, jak Woody Allen, stale kręci ten sam film. Mądre kino obyczajowe o zawiedzionych uczuciach, relacjach między dorastającymi dziećmi a rodzicami, wyborach drogi życiowej, egoizmie, samotności i przełamywaniu siebie. Wybiera też stale podobnych bohaterów. To bufonowaci, egoistyczni biznesmeni, artyści spełnieni lub nie albo tacy, którzy dopiero marzą o artystycznym sukcesie, i oczywiście zwykli ludzie, a to barmanka czy ochroniarz ("Gusta i guściki"), a to gospodyni domowa ("Opowiedz mi o deszczu"). Takich znaków rozpoznawczych jej kina jest jeszcze kilka. Wyrazista muzyka, często utwory klasyczne, ale przede wszystkim Jean-Pierre Bacri w jednej z głównych męskich ról. Samą Agnes Jaoui również za każdym razem możemy zobaczyć na ekranie. Zawsze też ta para wspólnie podpisuje scenariusze do reżyserowanych przez nią filmów.
To wszystko odnajdziemy także w "Księciu nie z tej bajki". Jest tu młody, skonfliktowany z ojcem kompozytor marzący o sukcesie. Jest młoda, piękna, naiwna dziewczyna, córka bogatego biznesmena, tęskniąca za miłością. Jest niespełniona, nieco zwariowana aktorka. Jest galeria nieszczęśliwych bohaterów marzących o ... miłości oczywiście albo przynajmniej o bliskości. Nie ma tu wielkich tragedii, ot codzienne nieszczęścia, które potrafią boleć. To, co odróżnia ten film od poprzednich, to zabawa motywami baśniowymi, traktowanymi dosłownie albo z przymrużeniem oka, na wspak. Bo jest to opowieść o dziewczynie, która marzy o swoim księciu z bajki. Raz zobaczymy ją we wcieleniu czerwonego kapturka, innym razem jako śpiącą królewnę, jest i wilk, i przewrotny książę, i wywrócony na nice Kopciuszek, i wiele innych znanych nam doskonale z różnych baśni motywów. Wszystko inteligentne i zabawne. Nawet obraz bywa stylizowany na baśniowy, a jedna z bohaterek swoim strojem, nie tylko, przypomina postać jakby żywcem wyjętą z baśni.
Nie jest to oczywiście ani nic wielkiego, ani nawet film rangi "Gustów czy guścików", ale, jak przed chwilą wspomniałam, inteligentny, trochę zabawny, trochę smutny film obyczajowy rozgrywany w przyjemnych dekoracjach. Jeśli ktoś lubi takie kino, przynajmniej od czasu do czasu, jeśli ktoś lubi Agnes Jaoui w roli reżyserki, aktorki i scenarzystki, jeśli ktoś lubi jej filmowego partnera, charakterystycznego Jeana-Pierra Bacri, może śmiało wybrać się do kina.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz