Pierwsze ujęcia: w kadrze las zielony wiosenną zielenią, a w nim chłopak szaleńczo uciekający przed psem. Po chwili już wiadomo, że widz został wprowadzony w błąd: Adam, bo to on, wcale nie ucieka, pies należy do niego i razem biegną nad rzekę. Ale ta pierwsza scena ma w sobie coś symbolicznego. Adam to tytułowy Cygan tak jak inni jego rodacy zaszczuty przez gadziów. Ale jest ta scena jednocześnie przewrotna. Nie tylko dlatego, że to nie ucieczka. Na ekranie nie zobaczymy już więcej zieleni i radosnej zabawy. Krajobraz szybko zmieni się na jesienny i zimowy, co jeszcze bardziej podkreśli brzydotę otoczenia: szpetną, brudną romską wioskę, brzydkie miasteczko, byle jakie autobusy, kolejową bocznicę. A Adam nigdzie nie będzie uciekał, jest raczej obserwatorem miotającym się między skrajnościami. Kilkakrotnie powtarza się ten sam obraz: stoi nieruchomo, wpatrując się przed siebie wielkimi, czarnymi, nieco zdziwionymi, nieco ciekawymi oczyma.
Adam budzi sympatię. To typ bohatera, któremu się kibicuje. Chciałoby się, żeby mu się udało, ale to nie takie proste. Jest wrażliwy, chętny do pracy, uczciwy, przywiązany do matki i młodszego rodzeństwa, chętnie kontynuowałby naukę. Może miałby jakąś szansę, gdyby nie śmierć ojca. To on zaszczepił w nim uczciwość i pragnął dla niego lepszego życia. Niestety teraz prawie wszystko sprzysięgło się przeciwko niemu. Julka, dziewczyna, w której się kocha, zostanie sprzedana bogatemu Czechowi, bo w ten sposób będzie mogła pomóc zadłużonej rodzinie. Co może zrobić? Jak ją zatrzymać i uchronić przed ponurym losem, skoro ich rodziny raczej za sobą nie przepadają? Na domiar złego znalazł się w potrzasku, a ściślej we władaniu demonicznego stryja, który ożenił się z jego matką. Żigo, wioskowy mafioso, jest nieczuły, ostry, brutalny, bezwzględny, zieje nienawiścią do gadziów, ale jednocześnie oferuje Adamowi łatwe życie, takie, jakie sam prowadzi. Chłopak ma mu pomagać w złodziejskim procederze. Nie może liczyć na pomoc matki, która jest zależna od męża. Musi opiekować się i nią, i młodszym rodzeństwem. Czuje się odpowiedzialny nawet za niewiele młodszego Mariana, który schodzi na manowce. Jedyną osobą, na którą może liczyć, jest miejscowy ksiądz opiekujący się romską społecznością, szczególnie dziećmi i młodzieżą, bo to ich można jeszcze wyrwać z takiego życia. Ale co on może? Nakłaniać do nauki, pomóc w znalezieniu najpodlejszej pracy, uczyć boksu, namawiać do śpiewania i tańczenia w przykościelnym zespole muzycznym. A co dalej? Przecież cały świat jest przeciwko Romom. Wszędzie spotykają się z wrogością, niechęcią i pogardą. Lekarz lekceważy matkę Adama, która zaczyna rodzić. Pielęgniarki w szpitalu są nieuprzejme i złośliwe. Barman w knajpie swoich romskich klientów też obrzuca pogardliwym spojrzeniem. Autobus nie zatrzyma się na przystanku, bo czekają na nim tylko dwaj romscy chłopcy. Szkolni koledzy Mariana wyśmiewają się z niego i to między innymi dlatego nie chce chodzić do szkoły. Pracodawca oszuka braci Julki. Nawet chłopak z organizacji zajmującej się Romami opowiada rasistowskie dowcipy, nie krępując się obecnością Adama. Uważa, że to tylko żarty, nie liczy się z wrażliwością chłopaka. Ale jest i druga strona medalu. Cyganie kradną, szmuglują, wysyłają swoje dzieci na żebry, sprzedają swoje młode córki dla pieniędzy, nie szanują pracy, przepuszczają to, co zarobią. Co jest przyczyną a co skutkiem? Jak rozplątać ten gordyjski węzeł? Ojciec Adama marzył o innym życiu. Chciał się wyrwać z wioski. Nigdzie nie był u siebie. I tu, i tam czuł się źle. Zawieszony pomiędzy swoją tradycją, kulturą, społecznością, a obcym światem. Aby coś w nim osiągnąć, musiałby się wyrzec swojej romskości.
Samotny, bezbronny Adam miota się pomiędzy demonicznym stryjem, a księdzem. Jedynym wyjściem jest ucieczka. Dokąd? Przecież nie jest rozwiązaniem spanie na zapleczu przykościelnej sali gimnastycznej. A matka i rodzeństwo, do których jest przywiązany? Ratując siebie, zostawia brata, Mariana. Ale czy dla niego jest jakaś szansa? Czy on jej chce? Adam wie, że ma coraz mniej czasu, że będzie mu coraz trudniej. Dlatego najchętniej od razu wyjechałby do szkoły, w której naukę oferuje mu dziewczyna z pozarządowej organizacji. Jest drugą życzliwą mu osobą. Niestety nie zdążył. Demon go pokonał. Śmiertelny cios zadany stryjowi prawdopodobnie, przynajmniej na jakiś czas, odbierze mu szansę na inne życie.
I na koniec muszę wspomnieć o oczywistym. Film jawnie nawiązuje do "Hamleta". Stryj, który zabił ojca i ożenił się z matką. Duch ojca wyjawiający tajemnicę. Syn, który chce go pomścić. Jakoś ta warstwa filmu najmniej do mnie przemawia. Jest, ale równie dobrze mogłoby jej nie być. To, co poruszające i interesujące, to historia Adama i skomplikowane stosunki pomiędzy Romami a Słowakami.
Film smutny, ale czy szczęśliwe zakończenie byłoby tu jakkolwiek prawdopodobne?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz