Maja stale gdzieś biega, obserwujemy ją, jak przemierza podwórka, boiska, ulice, wpada do mieszkania, aby zabrać coś i zaraz z niego wyjść. Stale z zaciętą twarzą, klnie jak szewc, skonfliktowana z całym światem: koleżankami, matką, siostrą. Jest brutalna, gotowa w najwulgarniejszy sposób zwyzywać koleżankę i znienacka rozbić jej nos. Dlaczego tak? Skąd w niej tyle złości i pogardy? Dlaczego jest samotna? Dlaczego nie chodzi do szkoły? Co jest przyczyną a co skutkiem? Tego nie wiemy. Ale chyba możemy sie domyślać. Taki jest dom Mai: bez ojca (być może dziewczyna nawet nie wie, kto nim jest), z matką bałaganiarą, zainteresowaną sobą, facetami, alkoholem i seksem, nieradzącą sobie z domem i córkami; młodszą siostrą, która niechybnie stanie sie taka jak starsza. Wszyscy, a właściwie wszystkie, na siebie warczą, krzyczą, przeklinają. Matka toleruje papierosy (Tyler też popala) i alkohol (Maja). Zupełnie nie kontroluje życia córek, mają jej tylko nie przeszkadzać i zniknąć w swoich pokojach, kiedy urządza imprezy lub sprowadza do domu faceta.
A przecież Maja jest wrażliwa. Aby ratować konia przykutego łańcuchem, naraża sie na spore niebezpieczeństwo. Kiedy jej się to nie uda, wraca uparcie, mimo że już wie, że właściciele zwierzęcia mogą posunąć się daleko. Kiedy w końcu dowie się, że zwierzę chorowało i musiało zostać zgładzone, rozpłacze się. Jej marzeniem jest taniec, w jakimś opuszczonym pomieszczeniu w bloku, w którym mieszka, sama, w tajemnicy, ćwiczy hiphop.
Facet matki, trochę z innego świata, bo pracuje, nie przeklina, rozmawia, a nie tylko wydaje rozkazy, wyraża zainteresowanie, organizuje wycieczkę za miasto w sobotnie popołudnie (widz ma wrażenie, że jest przez chwilę jak w zwyczajnej rodzinie), po początkowej niechęci budzi jej zainteresowanie. Pewnie dlatego, że ciekawią go jej problemy, potrafi pochwalić i zachęcić do ćwiczeń, kiedy dowie się, że tańczy. Pożyczy kamerę, aby mogła wysłać nagranie ze swoim tańcem. Ale Maja nie traktuje go tylko jak kogoś, kto może zastąpić jej nieobecnego ojca, kto, być może, wprowadzi ład w życie domu. Narażona na wysłuchiwanie namiętnych odgłosów dochodzących z sypialni matki (raz posunie sie nawet do tego, że bezszelestnie uchyli drzwi i niezauważona przez nikogo będzie podglądać) początkowo złości się, ale powoli obserwujemy, jak budzi się w niej ciekawość, kobiecość i zainteresownie przyjacielem matki już jako mężczyzną. A i on, najpierw czuły opiekun, zaczyna traktować ją nie tylko jak piętnastoletnią córkę swojej przyjaciółki. Aż wreszcie pod wpływem alkoholu dochodzi do tego, do czego między nimi dojść nie powinno.
Ale nie jest to film o facecie gwałcącym piętnastolatkę. Po pierwsze trudno to nazwać gwałtem, bo ona tego chce, po drugie on natychmiast orientuje się, że zrobił coś, czego nie powinien i powodowany wyrzutami sumienia wyprowadza się. A wtedy sytuacja komplikuje sie jeszcze bardziej. Maja, nie mogąc pogodzić się z jego odejściem, jakoś go odnajduje, a przy okazji odkrywa jego tajemnicę. Poczuje się oszukana i zraniona, a pragnąc sie zemścić, o mało nie doprowadzi do tragedii. Na szczęście do najgorszego nie dojdzie. Płacz wywoła chwilowe oczyszczenie. Ale Maja traci wszystko, także nadzieję związaną z tańcem. Przesłuchanie, na które się zgłasza, okazuje się castingiem do nocnego klubu. Nikogo nie dziwi, że przychodzi tam młoda dziewczyna (Maja z ostrym makijażem, obwieszona złotą biżuterią wyglada na więcej niż piętnaście lat), za to dziwi, kiedy nie podjąwszy próby, bez słowa wychodzi. Matka rozpaczająca po odejściu przyjaciela, nie dostrzega, co dzieje się z córką. Co pozostaje Mai? Odchodzi z domu z poznanym niedawno chłopakiem. Jadą gdzieś do Cardiff, pewnie imprezować. Jedynie Tyler widzi, że siostra wyjeżdża. I po raz pierwszy pojawia się serdeczność pomiędzy dziewczynami, jakieś ludzkie odruchy, żal z powodu rozstania.
Świetny film o trudnym dorastaniu, niedojrzałości dorosłych, przypadku, który może doprowadzić do nieszczęścia, samotności, niezrozumieniu i o tym, że nie wszystko jest takie, jak się wydaje. Świetnie zagrany. I jakże inny przy pewnych podobieństwach od "Billego Eliota". Tamten niósł nadzieję, happy end, tu raczej niczego dobrego spodziewać sie nie możemy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz