Filmowe remanenty - "Córka", "Najgorszy czlowiewk na świecie"

W kinach wiele przyciągających uwagę premier, trudno nadążyć. Wybrałam się na dwie - jedną sprzed tygodnia, "Córkę", i drugą całkiem świeżą, "Najgorszego człowieka na świecie".

"Córka" to ekranizacja powieści Eleny Ferrante. Nie czytałam, gdyż moją przygodę z jej twórczością zakończyłam po lekturze tetralogii neapolitańskiej zapoczątkowanej "Genialną przyjaciółką". Co mi się podobało, ale przede wszystkim, co mnie rozczarowało, a nawet zirytowało, można przeczytać tu i tu. (Po "Córkę" również nie zamierzam sięgać i sprawdzać, jak wierna jest filmowa ekranizacja.) Mojej niechęci do Ferrante nie zmienił nawet bardzo dobry film pokazywany i nagradzany na wielu znaczących festiwalach. Dla tych, którzy nie znają powieści, krótkie wprowadzenie. Na jedną z greckich wysp przybywa pięćdziesięcioletnia Amerykanka, profesorka jednej z amerykańskich uczelni. Chce spędzić przyjemnie czas, odpocząć, pragnie raczej samotności niż towarzystwa. Błogo zapowiadający się odpoczynek zostaje zburzony przez ekspansywną, hałaśliwą, bogatą i liczną rodzinę, która odwiedza tę samą niewielką plażę. Leda przygląda im się z niechęcią i z odrobiną fascynacji. Oni reagują na nią podobnie tym bardziej, że od razu dochodzi do konfliktu, który szybko zostaje zażegnany. Obserwacja młodej matki i jej kilkuletniej córeczki sprawia, że Leda musi skonfrontować się ze swoją przeszłością, ze swoim stosunkiem do córek. Jednym z najważniejszych tematów filmu jest właśnie macierzyństwo. Odczarowane, pokazane, jak twierdzą dystrybutorzy, bez tabu. Ale czy rzeczywiście we współczesnym świecie świadomość, że nie każda kobieta ma instynkt macierzyński, że bycie matką to trud, który nie tylko męczy, ale może irytować i burzyć inne plany, że nie każda kobieta nadaje się na matkę i nic w tym złego - niech po prostu dzieci nie ma - czy to wszystko jest jeszcze jakimś tabu? Wydaje mi się, że tyle się już na ten temat pisze i mówi, tak odczarowuje macierzyństwo, że chyba nie. No ale może jestem w błędzie. Jednak jeśli dzieci już są, może pojawić się problem. Czy tylko ojciec ma prawo do samorealizacji? A co z ambicjami matki? Ale czemu winne są dzieci? W takiej sytuacji każda decyzja będzie okupiona czyimś cierpieniem, a może w ogóle nie ma z tej sytuacji dobrego wyjścia. Znam osobiście, albo z opowieści, kobiety, które dokonały podobnych wyborów jak Leda. Pozostaje pytanie - dlaczego jeśli to mężczyzna zachowuje się tak jak Leda, co zdarza się bardzo często, mierzymy go inną miarą niż kobietę? Pytanie jest czysto retoryczne, odpowiedź doskonale znana. Drugim tematem filmu, nie tak wyeksponowanym, jest przezroczystość kobiet w pewnym wieku. Leda, która w młodości cieszyła się dużym powodzeniem wśród mężczyzn, teraz staje się niewidzialna. Wielokrotnie pod jej adresem, a nie jest osobą sympatyczną i może irytować, oj może, padają niewybredne, obraźliwe wyzwiska wskazujące na jej związaną z wiekiem domniemaną nieatrakcyjność seksualną. Piszę domniemaną, bo wcale nie jest nieatrakcyjna. Nie będę tu ich cytować, są powszechnie znane. Nikt się z nią nie liczy, bo nie jest młoda i nie stoi za nią żaden mężczyzna. Spędza  wakacje samotnie. Świetnie pokazuje to scena w kinie. Kto widział, ten wie, kto się wybiera, niech ją uważnie śledzi. Film jest znakomicie zrobiony. Kto nie zna książki, będzie miał dużą przyjemność ze stopniowego odkrywania przeszłości Ledy. Zamęt, który jej towarzyszy, znakomicie podbija atmosfera niepokoju, jaką udało się stworzyć na ekranie. W żadnym razie nie jest to horror czy thriller, ale twórcy umiejętnie wykorzystali chwyty charakterystyczne dla tych gatunków. Jednym słowem "Córkę" należy obejrzeć koniecznie. Dwie godziny mijają, nie wiadomo kiedy.  

Za to drugi film, norweski "Najgorszy człowiek na świecie", bardzo mnie rozczarował. Również pokazywany był na licznych festiwalach, dostał jakieś nagrody, ma znakomite recenzje, tymczasem wyszłam z kina zirytowana. Główną bohaterką jest Julie, trzydziestolatka, która nie wie, czego od życia chce. Niegdyś skakała ze studiów na studia, aby ostatecznie żadnych nie skończyć i pracować w księgarni, interesuje się a to fotografią, a to pisaniem. Nie wie, z kim chce być - z Akselem, rysownikiem, z którym mieszka od kilku lat, czy z przypadkowo poznanym Eivindem. Oczywiście nic w tym złego, że ktoś szuka swojej drogi i zmienia partnerów, problem w tym, że ta konkretna historia zupełnie mnie nie obchodzi. Julia jest irytująca, podobnie jak duchowe rozterki pozostałych bohaterów, niekończące się ględzenie i rozkminianie wszystkiego na dziesiątą stronę. Tym razem nic mnie to nie obchodzi! Czy to wina przerostu formy nad treścią, co stwarza dystans do bohaterów i powoduje, że widz przygląda im się jak jakimś obiektom? Nie wiem. Może. Przecież wszystko już było, teraz rzecz w tym, jak to zostanie opowiedziane. Albo zagra na twoich falach, albo, jak w tym przypadku, nie. Poruszy lub pozostawi obojętnym. To moja opinia. Ale recenzje "Najgorszy człowiek na świecie" ma bardzo dobre, więc może warto wyrobić sobie swoje zdanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty