Magdalena Parys "Tunel"

Do lektury którejś z powieści Magdaleny Parys przymierzałam się

od czasu do czasu, zazwyczaj, kiedy przy okazji promocji jej kolejnej książki wpadł mi w ręce, albo w ucho, wywiad z autorką. Najwyraźniej nie było to pragnienie bardzo silne, skoro dotąd nic z tego nie wyszło. I pewnie nie wyszłoby nadal, gdybym nie natknęła się na super atrakcyjną promocję "Tunelu" (Agora 2020), pierwszej części Trylogii Berlińskiej. Pierwsze wydanie to rok 2011, w międzyczasie ukazały się dwa kolejne tytuły cyklu, "Magik" i "Książę". Jeśli ktoś o autorce nie słyszał, informuję, że Magdalena Parys to polska pisarka urodzona w Gdańsku, mieszkająca w Berlinie Zachodnim. W Niemczech znalazła się, kiedy miała trzynaście lat. Echa doświadczeń, które były jej udziałem, widać w "Tunelu", ale o tym za chwilę. 

Najpierw jednak bez krygowania się napiszę, że od powieści nie mogłam się oderwać. Czytałam ją w tym około świątecznym czasie, kiedy świat nieco zwalnia, czyli między Świętami a Nowym Rokiem. I takiej właśnie pozycji, dla której zarywa się noc, było mi trzeba. Ale "Tunel" jest czymś znacznie więcej niż książką sensacyjną. Bo atrakcyjna dla czytelnika rama skrywa istotne treści. Na pewno sięgnę po kolejne tomy berlińskiego cyklu. 

Zasadnicza akcja to rok 2010, ale razem z bohaterami wędrujemy w przeszłość - druga wojna, zimna wojna, podział Berlina, lata osiemdziesiąte, wreszcie zjednoczenie Niemiec. Chociaż większość wydarzeń rozgrywa się w obu częściach Berlina, to trafiamy też do wojennego Gdańska i w inne miejsca. Sensacyjna intryga osnuta jest wokół wydarzeń z lat osiemdziesiątych, kiedy Roman, mieszkający razem z matką w Berlinie Zachodnim, organizuje ucieczkę swojego brata, który z ojcem został we wschodniej części miasta. Postanawia wybudować tunel. Nie on pierwszy. Szybko orientuje się, że przedsięwzięcie przerasta jego siły, dlatego w intrygę wciąga przyjaciół i przede wszystkim specjalistów od takiej roboty, którzy nie pierwszy raz angażują się w pomoc w ucieczce. Sprawa komplikuje się, na jaw wychodzą nowe, zaskakujące, fakty, niemal każdy tu coś ukrywa. Jeden z uczestników tamtych wydarzeń po latach postanawia wyjaśnić tajemnice tamtej akcji, które nie dają mu spokoju. I tak krok po kroku czytelnik dzięki jego śledztwu dowiaduje się coraz więcej. 

Książka Magdaleny Parys ma wiele zalet, minusów nie dostrzegam, no może poza jednym drobnym, na którym tu skupiać się nawet nie będę. Co sprawia, że po "Tunel" warto sięgnąć? 

Skoro to powieść włożona w konwencję sensacyjną nie bez znaczenia jest intryga - fascynująca, bardzo skomplikowana, a jednak klarownie prowadzona. Autorka nie raz wodzi czytelnika za nos, myli tropy, w pewnym momencie miałam nawet wrażenie, że coś się nie zgadza, że może coś przeoczyła albo ja źle zapamiętałam, ale nie, tak właśnie miało być, wszystko logicznie zostaje wyjaśnione. Powoli puzzle wskakują na swoje miejsce, a kropkę nad i stanowi epilog.  

Kolejna zaleta - bohaterowie. Jest ich kilku, dwa pokolenia - jedni pamiętają czasy wojny, inni urodzili się później, w latach czterdziestych albo pięćdziesiątych zeszłego wieku. Poznajemy relacje między nimi i ich, często bardzo skomplikowane, losy, ale przede wszystkim wszyscy zostali znakomicie sportretowani. To ludzie z krwi i kości, kochający, nienawidzący, oddani innym, czasem śmieszni, mający rozmaite słabości. Nie ma wśród nich herosów bez skazy, niestety znajdą się szuje, które trudno polubić. Wydarzenia sprzed lat poznajemy z perspektywy każdego z nich, co jest oczywiście dodatkową zaletą powieści. Każda kolejna historia to cegiełka, która pozwala inaczej spojrzeć na relacje między nimi i zdarzenia, w które byli zamieszani.

Wreszcie rzecz najważniejsza - powieść Magdaleny Parys to nie jest tylko książka sensacyjna. "Tunel" porusza wiele problemów i wątków historycznych. Jest to opowieść o pękniętym mieście i rozdzielonych rodzinach. Jednym się udało i żyli w Berlinie Zachodnim, inni musieli się jakoś urządzić po wschodniej stronie. Ale zachodnia część też nie od razu była rajem. Magdalena Parys sięga do czasów blokady, kiedy wydawało się, że mieszkańcom grozi głód. Najważniejszym problemem, jaki porusza, wydają mi się zaszłości historyczne. Cień Trzeciej Rzeszy i drugiej wojny rozpościera się nad bohaterami, a szerzej nad niemieckim społeczeństwem. Autorka pokazuje uwikłania bohaterów w nazistowską ideologię. Zastanawia się, czy możliwe jest zbudowanie nowego państwa i nowego społeczeństwa na gruzach potwornej przeszłości bez ubrudzenia się. Okazuje się, że żadna strona, ani umowna Zachodnia, ani umowna Wschodnia, nie wychodzi z tego bez szwanku. Bo często nie da się zupełnie odciąć od przeszłości, no bo ktoś ten nowy świat musi nawet nie tyle budować, ile obsługiwać, a czasem jest też pokusa, aby iść na skróty i z haniebnej przeszłości po prostu korzystać. I znowu dotyczy to obu stron. Konkluzja jest może nie nowa, ale zawsze warto o niej pamiętać. Niestety przykra - wszystko sprowadza się do brudnej, cynicznej polityki, w której szlachetne ideały są jedynie zasłoną dymną dla mas.

Na koniec dodam jeszcze, że mnie zainteresował wątek dramatycznej ucieczki z Gdańska zdobywanego przez Armię Czerwoną, no i bogate tło obyczajowe. 

Kto ma ochotę na niebłahą powieść, którą znakomicie się czyta, niech koniecznie po "Tunel" sięgnie.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty