Jessica Bruder "Nomadland. W pogoni za pracą"

Kiedy tylko w zapowiedziach wydawniczych zobaczyłam reportaż

amerykańskiej dziennikarki Jessici Bruder "Nomadland. W pogoni za pracą" (Czarne 2020; przełożyła Martyna Tomczak), wiedziałam, że muszę go przeczytać. Jest znakomitym uzupełnieniem książki "Eksmitowani. Nędza i zyski w jednym z amerykańskich miast" Matthew Desmonda. Obie pozycje to lektury obowiązkowe, bo pozwalają lepiej zrozumieć to, co dzieje się w Stanach. Dlaczego wyborcy w kraju uchodzącym za ostoję demokracji i światowe imperium, wybrali sobie na prezydenta kogoś takiego jak Trump i mimo kompromitującego stylu, w jakim odchodzi, nadal rzesza jego zwolenników przy nim trwa?

Jessica Bruder opowiada o zjawisku, o jakim w zasadzie nie miałam pojęcia, a już na pewno nie o jego skali. To historia ludzi, którzy dom zamienili na kamper i podróżują po kraju w poszukiwaniu dorywczej pracy. Być może brzmi to romantycznie i wielu z tych współczesnych amerykańskich nomadów dorabia do swojej decyzji taką otoczkę i wychwala wolność, jaką im ona przyniosła, ale najczęściej ich codzienność romantyczna bywa tylko czasami, kiedy na przykład spotykają się na organizowanych przez siebie zjazdach albo przez chwilę wieczorem, gdy, powiedzmy, podziwiają zachód słońca w jakimś ładnym miejscu, w którym zatrzymali się swoim kamperem. Codzienność niesie mnóstwo problemów, a przyszłość rysuje się mocno niepewnie. Ale moim zdaniem najgorszy chyba jest jednak brak perspektywy na zmianę sytuacji. Oni nie mają przed sobą innej drogi!

Wprowadzając w tematykę książki Jessici Bruder, celowo trochę upiększyłam rzeczywistość, a właściwie nie napisałam o kilku istotnych szczegółach. Po pierwsze w zdecydowanej większości przypadków ci ludzie nie dokonali takiego wyboru, bo taki mieli kaprys, ale zrobili to dlatego, że nie mieli innego wyjścia. Sytuacja ekonomiczna sprawiła, że nie byli w stanie utrzymać domu, nie stać ich było na wynajęcie mieszkania i przenosiny do domu na kółkach stały się koniecznością. Inną alternatywą być może była ulica, czyli bezdomność. Co ciekawe, oni sami nie nazywają siebie bezdomnymi, ale bezmiejscowymi. Po drugie napisałam, że zamienili dom na kamper. Tak, ale tylko nieliczni, ci, których na kamper i jego utrzymanie stać. Pozostali muszą zadowolić się przyczepą kempingową albo jakimkolwiek pojazdem, który da się przystosować do zamieszkania. Niektórzy zaczynali swoje życie nomady po prostu w swoim samochodzie albo nawet w namiocie. Po trzecie większość z nich to ... emeryci. Ludzie po sześćdziesiątce albo nawet po siedemdziesiątce. Co ich czeka, kiedy nie starczy im sił, aby pracować? Kiedy zachorują? Dlaczego znaleźli się w takiej sytuacji? Po kryzysie z 2008 roku oszczędności wyparowały, a emerytury mają tak marne, że nie tylko nie stać ich na utrzymanie domu, ale zmuszeni są do pracy i właśnie w poszukiwaniu tej pracy przemierzają Stany. Niektórym powinęła się noga i w takiej sytuacji znaleźli się na przykład w wyniku rozwodu. Zdarzają się wśród nomadów pary, a także, na szczęście rzadko, rodziny z dziećmi albo matka z dzieckiem. Jeśli, czytelniku tej notki, myślisz, że w takiej sytuacji znaleźli się ludzie, którzy wykonywali jakieś niskopłatne prace, to jesteś w błędzie. Oczywiście są i tacy, ale wielu z nich było dyrektorami, inżynierami, nauczycielami, jednym słowem pracowali w zawodach, które powinny zapewnić stabilną przyszłość. Wreszcie po czwarte praca, jaką wykonują. Najczęściej zajęcie znajdują w magazynach Amazona, w rolnictwie, na przykład przy zbiorach buraka cukrowego, albo w sezonie na kempingach w licznych amerykańskich parkach narodowych. Robota jest ciężka, nawet niewyobrażalnie ciężka, a zarobki nie takie znowu rewelacyjne. Zjawisko jest na tyle powszechne, że w Stanach odbywają się specjalne targi, na których takie firmy poszukują sezonowych pracowników. Amazon tworzy nawet specjalne parkingi, gdzie mogą się zatrzymać swoim domem na kółkach.

Jessica Bruder, aby zgłębić temat, przez trzy lata towarzyszyła bohaterom tej książki w ich koczowniczym życiu. Sama zamieszkała w przyczepie i przez jakiś czas zatrudniała się do takich sezonowych prac. Na własnej skórze poznała trudności, jakie niesie mieszkanie w kamperze. Rzeczywiście niektóre trudno sobie wyobrazić. Na przykład, gdzie zatrzymać się na noc, jeśli jest się w trasie? Na kempingu, powiesz czytelniku tej notki. Nie, bo po pierwsze ich nie stać, a po drugie kempingi są przecież tylko w miejscach turystycznych. Parkować nocą trzeba więc nielegalnie, ryzykując mandat, a czasem jakąś niebezpieczną sytuację. Coraz trudniej być nomadą, bo stany albo miasta utrudniają im coraz bardziej życie. Inne kłopoty? Dbanie o higienę, awarie, choroby, zimno, kiedy spada temperatura, i wiele innych spodziewanych i niespodziewanych zdarzeń. Czy jest coś optymistycznego w tej sytuacji? Tak - nomadzi tworzą społeczność, która sobie pomaga. Zawierają przyjaźnie, czasem podróżują w grupach, umawiają się na wspólną pracę i wspólne biwakowanie. I wtedy mogą na siebie liczyć, jeśli zdarzy się coś przykrego. Życie ułatwia im oczywiście internet, gdzie znajdują porady, wskazówki, ostrzeżenia, strony i fora dla takich jak oni.

To oczywiście nie wszystko. Jessica Bruder, podobnie jak Matthew Desmond, łączy opowieść o konkretnych ludziach z podbudową teoretyczną - socjologiczną, ekonomiczną i historyczną (Zjawisko nie jest w Stanach nowe - po raz pierwszy pojawiło się w czasie wielkiego kryzysu w latach trzydziestych zeszłego wieku.) Znakomita, bardzo ciekawa książka. Kolejna, która dekonstruuje amerykański mit. Mit kraju, gdzie, jeśli tylko mocno chcesz, osiągniesz wszystko. Gdzie sam sobie jesteś sterem, żeglarzem, okrętem i uwielbiasz ten stan, bo wolność i indywidualizm cenisz sobie ponad wszystko. Gdzie droga od pucybuta do milionera jest możliwa.

A na koniec jeszcze cytaty, które gorzko komentują problem. Pierwszy pochodzi z "Rzeźni numer pięć" Kurta Vonneguta, a wrzuciły go na swój Facebook dwie bohaterki książki.

Ameryka jest najbogatszym krajem na Ziemi, ale jej obywatele to przeważnie ludzie biedni i tych biednych Amerykanów uczy się nienawiści do samych siebie. (...) Każdy inny naród ma w swoich tradycjach ludowych bohaterów, którzy byli biedni, ale niezwykle mądrzy i dzielni i dlatego bardziej godni szacunku niż możni i bogacze. W Ameryce biedacy nie mają takich opowieści. Zamiast tego szydzą z siebie i gloryfikują bogaczy. 

Drugi, też z Facebooka, zamieszczony po śmierci jednej z nomadek.

Wreszcie uwolniłaś się od długów i znalazłaś swój wieczny dom! Już nigdy nie będziesz marzła na pustyni ani w Kansas. Żadnych więcej ciasnych przestrzeni. 

2 komentarze:

  1. Świetnie napisany artykuł. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za miłe słowa. Piszę co tydzień, czasem dwa razy w tygodniu.

    OdpowiedzUsuń

Popularne posty