Jak pisałam we wstępie, film meandruje. Początkowo na pierwszy plan wysuwa się problem społeczny, gdy nagle ważniejsza staje się historia osobista. Ale i ona najpierw pokazywana jest bardziej psychologicznie, a potem nieoczekiwanie przemienia się w kino akcji. Niektórych niezdecydowanie reżysera, w jakim kierunku jego film ma podążać, może razić, mnie nie przeszkadza. To rozdarcie jest chyba zamierzone, o czym świadczyłby podział filmu na cztery rozdziały.
Zacznę od wątku społecznego, który mnie chyba nieco bardziej zainteresował. Piszę społecznego, ale opowieść o imigrantach potraktowana tu została raczej symbolicznie, metaforycznie. Nie jest to kino interwencyjne, społeczne w dosłownym tego słowa znaczeniu. Reżyser zderza ze sobą bogatą, cywilizowaną Francję, a może Zachód, z barbarią ze Wschodu. Dla Daniela, zamożnego przedstawiciela francuskiej klasy średniej, wszyscy ci eastern boys, chłopcy ze Wschodu, których widuje na dworcu a potem spotyka w swoim mieszkaniu, są jednakowi. Nie odróżnia ich narodowości, imion, nie zna ich historii, nie wie, gdzie i jak żyją, jak sobie radzą. Ale czy my odróżniamy? Czy coś o nich chcemy wiedzieć? W tym sensie są niewidzialni. Można ich bezkarnie wykorzystać. Ale istnieje przecież druga strona medalu. Te ofiary Zachodu, który ich nie chce, i Wschodu, który ich wypluł, potrafią też uprzykrzyć życie. Kradną, co świetnie pokazuje przypominający dokument pierwszy rozdział filmu. Są bezczelni, bezkarni i pewni siebie. Bywają też prawdziwie niebezpieczni, o czym Daniel przekona się dość boleśnie. Chociaż w sprytnie zastawioną pułapkę wpadł na własne życzenie, trudno mu nie współczuć. Trudno też polubić i rozgrzeszyć jego prześladowców, którzy zachowują się wyzywająco, prowokująco i bez żenady na oczach osłupiałego właściciela zabierają z mieszkania wszystko, co cenne a on przygląda się temu biernie. Nie wie, jak się zachować, co też chyba należy traktować metaforycznie. Dopiero później pojawi się refleksja i pytanie o przyczynę. Dlaczego tacy są? Dlaczego w ogóle tu są? Jak można problem rozwiązać? Czy w ogóle można? Kiedy Daniel lepiej pozna Marka, a właściwie Rusłana, dowie się, jaka historia za nim stoi, zrozumie, że i on jest w pułapce, zależny od szefa gangu. Z jednej strony sytuacja zmusza go do takiego życia, z drugiej grupa daje mu oparcie, stanowi namiastkę rodziny. Dzięki tym chłopakom ze Wschodu w obcym świecie może czuć się jak wśród swoich. Innej drogi nie widzi, a może nie chce jej szukać. Tak jest po prostu łatwiej.
Jak pisałam, nie jest to kino społeczne, dlatego o bohaterach wiemy tak naprawdę niewiele. Historia Rusłana to raczej klisza niż pełnokrwista, wzruszająca opowieść. Wojna w Czeczenii, śmierć rodziców, tylko tyle. Rusłanowi się uda. Daniel, który początkowo go wykorzystuje, potem chce dać mu szansę na normalne życie. Ratuje tego jednego chłopaka, ale nie może przecież uratować wszystkich. Ten szlachetny czyn ma jednak drugą stronę medalu. Pomagając mu, pogrąża przy okazji innych. I nie myślę tu o niewzbudzających sympatii członkach gangu, ale o imigrantach z Azji, którzy też wpadają w czasie policyjnej akcji. Przy tej okazji warto zwrócić uwagę, że autorzy filmu pokazują różne oblicza imigracji. Są ci tytułowi chłopcy ze Wschodu, gangsterzy, ale jest też Tajka, która sprząta mieszkanie Daniela. Kiedy spotyka w nim Rusłana, oboje patrzą na siebie wilkiem. I ona też pozostaje anonimowa. Daniel na pewno nic o niej nie wie. Może mieszka w podobnym hotelu? Jest wreszcie czarnoskóra recepcjonistka, pewnie córka imigrantów, już bardziej stąd. Stoi na straży francuskiego porządku.
Równie ważny jest oczywiście wątek osobisty. Relacja Daniela i Rusłana, która zaczyna się tak niefortunnie, a potem daje każdemu z nich szansę, aby stać się kimś lepszym. Daniel, który najpierw traktuje chłopaka jak obiekt seksualny, być może nie pierwszy raz to robi, potem dorasta do roli ojca? opiekuna? Jeśli dobrze przyjrzeć się temu, co dzieje się między nimi, od początku widać, że mężczyzna pragnie czułości, bliższej relacji. Niewiele wiemy o jego życiu. Raczej domyślamy się, że być może ciągnie się za nim jakaś nieszczęśliwa historia osobista, stąd pragnienie bliskości. Ale równie dobrze mogło się ono obudzić dopiero teraz. Może Rusłan wniósł w sterylne, chłodne życie Daniela coś ważnego? Początkowo chłopak jest oschły, po prostu sprzedaje swoje ciało, nawet nie udaje zainteresowania. To, co dzieje się między nimi, naprawdę przygnębia. Żałosny seks za pieniądze. To Daniel prosi o coś więcej niż tylko szybki numerek. Z czasem Rusłan zaczyna się zmieniać. Budzą się w nim pragnienia i to on poczuje się odtrącony, kiedy jego sponsor ostudzi relację między nimi. Może nie wierzył, że inny układ jest możliwy?
Pozostaje oczywiście pytanie o psychologiczną prawdę. Czy taka przemiana od seksu do relacji ojciec - syn jest w ogóle możliwa? Nie wiem. Być może na tym polega słabość tego filmu, który nad zawiłościami ludzkiej duszy nie bardzo się pochyla. (Pewnie dlatego zagadką pozostaje przyczyna rozpaczy szefa gangu po stracie Rusłana.) Ale może nie o psychologiczną prawdę tu chodzi? Kiedy Daniel dostrzeże w chłopaku ze Wschodu człowieka, zbudzi się w nim poczucie odpowiedzialności za jego los.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz