Shahriar Mandanipour "Irańska historia miłosna" (W.A.B. 2010)

Kto po przeczytaniu tytułu i notki na okładce spodziewa się romansu, może poczuć się zawiedziony, bo historia miłosna nie jest tu najważniejsza. Ta powieść składa się z kilku warstw. Kluczem jest słowo ocenzurowano, które pojawia się w podtytule. Bo przede wszystkim to opowieść o zmaganiach irańskiego pisarza z cenzurą. Wystarczy zajrzeć do środka, aby znaleźć dwa rodzaje czcionki: czarną grubą i zwyczajną. Ta druga przeważa. Jeśli przyjrzymy się dokładniej, zauważymy, że to, co wydrukowane na czarno, gdzieniegdzie zostało skreślone. Ciemna czcionka to po prostu romans, jaki próbuje napisać irański pisarz. Taki miał kaprys: postanowił stworzyć coś wesołego, odmiennego od swojej dotychczasowej twórczości. Ale w warunkach irańskich, gdzie obowiązuje surowa cenzura polityczna i obyczajowa, napisanie sensownej, interesującej, prawdziwej historii miłosnej nie jest wcale takie proste. Pisarz musi zmagać się nie tylko z cenzorem z urzędu cenzorskiego, ale i z cenzorem własnym, prywatnym, który zadomowił się w jego głowie. Pisząc, próbuje przewidzieć, co nie spodoba się Porfiremu Pietrowiczowi, cenzorowi (zbieżność imienia i nazwiska z bohaterem "Zbrodni i kary" Dostojewskiego zamierzona). Jeśli zapędzi się za daleko, skreśla.

Czego autor nie może umieścić w swojej książce? Oczywiście niczego, co w jakikolwiek sposób dotyka polityki. Nie poznamy wobec tego prawdziwej historii Dary, który dwukrotnie siedział w więzieniu z przyczyn politycznych (chociaż powód jego aresztowania w czytelniku, który żyje sobie wygodnie w demokratycznym kraju, może budzić zdumienie). Nie poznamy też historii jego ojca, również więźnia politycznego. Ale czujne oko cenzora śledzi też bacznie całą warstwę obyczajową romansu. Nie ma mowy o pocałunkach, o trzymaniu się za ręce, o randkach, a o seksie lepiej w ogóle zapomnieć. Ale to nie wszystko: bohaterowie powieści nie mogą na przykład przeklinać, nawet w chwilach wielkiego wzburzenia. Dlatego posługują się językiem sztucznym, nieprawdziwym. Powieść, która musi się zmagać z takimi przeszkodami, będzie z konieczności atrapą romansu, a już na pewno będzie nią dla czytelnika spoza Iranu. Bo irański pisarz i irański czytelnik zawarli pakt. Ten pierwszy stosuje przemyślny system aluzji i symboli, które mają przekazać to, czego powiedzieć wprost nie można. Ten drugi znakomicie potrafi tę symbolikę odczytać, sprawnie porusza się między wierszami. Jeśli zakochani bohaterowie głaszczą rannego gołębia, który leży między nimi, czytelnicy z Europy pomyślą sobie najwyżej: "O, jacy wrażliwi. Jakże wzrusza ich los biednego ptaszka." Tymczasem dla Irańczyków będzie to ekscytująca scena miłosna. Tylko tak pisarz może pokazać bliskość fizyczną, której pragną zakochani w sobie Sara i Dara. Skąd o tym wiem? Objaśnienia tego, jak poruszać się w skomplikowanej irańskiej rzeczywistości, znajdzie czytelnik w głównej, zasadniczej część powieści pisanej zwyczajną czcionką. Dlatego zmienia się też narrator z trzecioosobowego na pierwszoosobowego: pisarza, najprawdopodobniej alter ego autora, Shahriara Mandanipoura.

Narrator-pisarz prowadzi dialog z czytelnikiem, zachęca go do zadawania pytań, fraza: "Zapytajcie mnie dlaczego, a wtedy odpowiem tak: ..." powtarzana jest w tekście jak mantra. I autor bardzo chętnie odpowiada na te wyimaginowane pytania, objaśniając wszystkie zawiłości życia w swojej ukochanej ojczyźnie. Bo przede wszystkim jest to książka właśnie o Iranie. Ktoś, kto dotąd swą wiedzę o tym kraju opierał głównie na stereotypach, dowie się sporo. Ten, kto czytał na przykład "Czwarty pożar Teheranu" Marka Kęskawca (pisałam o tej znakomitej książce) lub oglądał irańskie filmy, albo po prostu interesuje się tą tematyką, utrwali sobie to, co już wie, ale na pewno dowie się też czegoś nowego. Mandanipour opowiada o Iranie współczesnym i o przeszłości tej bliższej, i tej najdalszej sięgającej na przykład czasów perskich. Sporo pisze o literaturze, szczególnie tej dawniejszej. Dzięki temu przestajemy się  dziwić, że irański czytelnik bez problemów porusza się pośród literackich symboli i aluzji, wszak literatura perska traktująca o miłości  symbolikę opanowała do perfekcji. Narrator-autor opowiada też o sobie: o początkach swojej literackiej kariery, o czasach studenckich, o relacjach z ojcem, o zmaganiach z urzędnikami i o życiu w Iranie.

Kolejna warstawa to opowieść o pisarskich mękach, o procesie twórczym nie tylko w kontekście zmagań z cenzorem Porfirym Pietrowiczem. Narrator zastanawia się, jak poprowadzić losy bohaterów, stale jest z siebie niezadowolony, dlatego zmienia swoją miłosną historię. Bardzo często poznajemy kilka wersji tego samego zdarzenia. Aż wreszcie bohaterowie wymykają mu się spod kontroli i próbują żyć swoim własnym życiem. Nic to zresztą nowego, pisarze często utrzymują, że następuje taki moment, w którym losy literackich postaci zaczynają się toczyć po swojemu. A ponieważ niemożliwe okazuje się napisanie irańskiego romansu  tak, aby nie narazić się cenzorowi, narrator rozwija swoją opowieść, nie bacząc na nakazy i zakazy. Ale wtedy czyha na jego bohaterów kolejna cenzura, już nie ta literacka, ale ich własna, obyczajowa. Życie zakochanych w Iranie, jeśli nie jest to znajomość aranżowana przez rodziców, to prawdziwe wyzwanie. Wszędzie narażeni są na spotkanie z bezwzględną policją obyczajową, co dla Dary obciążonego przeszłością polityczną może skończyć się tragicznie. Gdzie i jak się spotykać, jeśli nawet kafejka internetowa może stać się celem nalotu patrolu stróżów moralności a bezwzględny sąsiad-donosiciel bez przerwy spogląda zza firanki? Im lepiej poznajemy losy Sary i Dary, tym bardziej im kibicujemy i współczujemy. Czy mają szansę na wspólne życie? Okazuje się, że w ich sytuacji finansowej nie jest to takie proste. Nie wiemy też, czego bohaterowie tak naprawdę chcą. Oni sami mają z tym kłopot, stąd ciągłe kłótnie, nieporozumienia i powroty. Szczególnie Sara jest postacią skomplikowaną. Zostaje postawiona przed trudnym wyborem. Dojrzewa, staje się kobietą samoświadomą i niezależną. W pewnym momencie wykrzyczy: "Najpierw przemocą zdjęliście nam chusty z głów, aby potem przemocą znowu je nam nałożyć." (cytat z pamięci). Jak potoczą się losy bohaterów, tego oczywiście zdradzić nie mogę. Powiem tylko, że zakończenie  zaskakuje.

W książce sporo jest symboliki, nie zawsze łatwej do odczytania. Momentami powieść podąża w stronę irańskiego magicznego realizmu. Dużo tu też literackich gier, zabawy, dowcipu i ironicznego dystansu narratora-autora do siebie. Kto lubi powieści realistyczne, kto oczekuje prawdziwej historii miłosnej, takiej na serio, bez puszczania oka do czytelnika, ten może nie byc zadowolony. Komu niestraszny postmodernizm i literacka zabawa, kto ciekaw innych kultur i obyczajów, ten znajdzie tu sporo dla siebie. Mimo że wolę solidną prozę realistyczną, uważam, że warto sięgnąć po powieść irańskiego pisarza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty