Dahlia de la Cerda "Wściekłe suki"

O książce "Wściekłe suki" (Filtry 2024; przełożyła Katarzyna

Okrasko) Dahlii de la Cerdy, meksykańskiej pisarki i aktywistki, kobiety wielu zawodów, a właściwie zajęć, jakich się imała, zanim jej literacki debiut odniósł sukces w Meksyku i został wydany w kilku innych krajach, oczywiście usłyszałam od razu, bo śledzę w social mediach stronę Filtrów, podobnie jak  strony innych moich ulubionych wydawnictw. Najpierw zastrzygłam uszami, bo, nie tylko z powodu panującej mody, interesuję się literaturą z Ameryki Łacińskiej i zawsze jestem gotowa sięgnąć po coś z tego obszaru, jeśli tylko czuję, że odpowiada moim czytelniczym gustom. Tym razem jednak początkowo stwierdziłam, że "Wściekłych suk" nie przeczytam, przede wszystkim dlatego, że to zbiór opowiadań. Tak, tak, nie po raz pierwszy przyznaję ze wstydem, że opowiadanie to nie należy do moich ulubionych form literackich, w czym w Polsce nie jestem odosobniona. I tak zrobiłam postęp, bo jeszcze jakiś czas temu po zbiory opowiadań nie sięgałam z zasady. Drugim powodem był tytuł. Dlaczego? Sama nie do końca sobie to uświadamiam. Na pewno chodziło o użyte w nim słowo suki, za którym nie przepadam. Cóż, nie najmądrzejszy powód. To wszystko sprawiło, że niezbyt dokładnie wczytałam się w informację o książce. Dopiero wysłuchanie bardzo ciekawej rozmowy podcastowej o tej książce i o problemach Meksykanek sprawiło, że natychmiast wypożyczyłam ją z biblioteki. Dziś wiem, że popełniłabym duży błąd, gdybym "Wściekłe suki" przeoczyła.

To zbiór kilkunastu krótkich opowiadań, których bohaterkami, a zarazem narratorkami, są kobiety z dwóch krańców drabiny społecznej - jedne wywodzą się z rodzin bardzo zamożnych albo nawet bajecznie bogatych, inne stoją na samym dnie drabiny społecznej i próbują jakoś sobie radzić, zarabiając na życie w rozmaity sposób. Wyjątkiem jest tu pierwsze opowiadanie, o bohaterce którego niewiele wiemy. Obserwujemy ją w jednym momencie jej życia. Chciałam napisać trudnym, ale czy dla niej rzeczywiście jest on trudny? Owszem, ma pewien problem i postanawia z niego wybrnąć w najprostszy możliwy sposób. Kiedy się uda, odetchnie z ulgą i prawdopodobnie zapomni. Mam wrażenie, że to jedno opowiadanie nie do końca pasuje do pozostałych. Jakoś nie widzę nici łączącej je z kolejnymi - jest z innego porządku i chyba najmniej mnie zainteresowało. Potem było już tylko dobrze. Nie przeszkadzało mi nawet to, że autorka łamie czasami konwencję realistyczną i niektóre kobiety opowiadają swoje historie już po śmierci. Dla porządku dodam jeszcze, że chociaż jest to zbiór opowiadań, to kilka bohaterek jest ze sobą powiązanych. Kiedy czytałam kolejne, po chwili orientowałam się, że jego narratorka w jakiś sposób pojawiła się w jednym z poprzednich. A to jako przyjaciółka bohaterki, a to jej siostra, a to jej ochroniarka, a to dziewczyna, która napada na dom zamieszkiwany przez ubogie siostry trudniące się szyciem.

Jakie jest sedno tych opowieści? O czym nam chcą powiedzieć? O meksykańskich kobietach i o meksykańskim społeczeństwie. Jak już wspomniałam, są tu bohaterki z przeciwnych biegunów drabiny społecznej. Te ubogie, wywodzące się z dołów, z biedy jakoś próbują sobie radzić. Zarabiają szyciem, jak te siostry mieszkające w domku wybudowanym przez ich ojca gdzieś na obrzeżach miasta na osiedlu bez kanalizacji i prądu. Inna dziewczyna jedzie na północ Meksyku, aby zatrudnić się w jednej z tych fabryk znajdujących się blisko amerykańskiej granicy w strefie wolnego handlu, gdzie płaci się zatrudnionym w nich kobietom marne grosze. Jedzie na dachu osławionej Bestii, towarowego pociągu przemierzającego Meksyk, razem z innymi biedakami, przede wszystkim imigrantami z krajów Ameryki Środkowej, chociaż nie tylko, którzy będą próbowali sforsować granicę, aby dostać się do lepszego świata. Żeby dowiedzieć się, jakim piekłem jest ta droga, trzeba przeczytać znakomity reportaż Oscara Martineza " La Bestia. O ludziach, którzy nikogo nie obchodzą". Dlaczego wybrała taki niebezpieczny środek transportu? Bo nie stać jej na bilet! Ale są i takie, które szukają innej drogi. Można zarobić dużo, a nawet bardzo dużo, ale sposób to ryzykowny, bo przestępczy, trzeba schować do kieszeni wyrzuty sumienia, no i łatwo o śmierć. Tak zarabiają wspomniane już tutaj dwie dziewczyny - złodziejka i ochroniarka pracująca dla jednego z karteli. Za każdą z tych kobiet ciągnie się jakaś smutna historia - żyły w biedzie, bez perspektyw, wcześnie urodziły dziecko, efekt gwałtu, marzeń o wielkiej miłoś
ci albo chwili zapomnienia, i zostały z nim same, bo ojciec albo nieznany, albo nieodpowiedzialny.

Ale są i inne bohaterki wywodzące się z domów bogatych. To córka mafiosa stojącego na czele jednego z karteli, ojciec dwóch innych jest federalnym deputowanym. Pozornie niczego im nie brakuje, ale to kobiety równie tragiczne jak te, które niewiele mają i aby zarobić na życie muszą ciężko pracować. Dlaczego? Bo są więźniarkami świata, w jakim się urodziły. Wyrwać się z niego, byłoby im bardzo trudno. Jaki los je czeka? Albo pustej lali, która żyje w świecie mediów społecznościowych, gromadzi lajki i naiwnie marzy, aby zostać narzeczoną mafiosa. Albo trzeba zająć miejsce ojca, przejąć jego interesy. Albo usunąć się w cień i zostać bogatą panią domu przy wpływowym mężu. Przyznam, że zajrzenie do świata tych kobiet, o których niewiele wiedziałam, bo częściej zdarza mi się czytać o tych z dołów społecznych, było dla mnie bardzo ciekawe. Czytałam te opowiadania ze zdumieniem i z irytacją jednocześnie.

Co łączy te bohaterki reprezentujące tak różne światy? To, że są w nich uwięzione, że nie bardzo mogą z nich wyjść. Jakby ich drogi zostały wytyczone w chwili urodzenia. Mają kilka wariantów do wyboru, ale żaden nie doprowadzi do szczęścia. Jest jeszcze coś. Większość z nich to ofiary maczyzmu, męskiej przemocy, mizoginii. Mężczyźni rzadko obecni są w ich życiu na stałe. Zostawiają po sobie nieślubne dzieci, traktują te kobiety i dziewczyny jak efektowne trofeum, którym się chwali, ale z którym można zrobić, co się chce, albo jak obiekt seksualnej rozrywki. Nikt się o nie nie upomni, nikt nie wymierzy sprawiedliwości przestępcom. Co im pozostaje? Wściekłość, która prowadzi do zemsty. Tylko tak mogą dojść sprawiedliwości, bo na władzę przeżartą korupcją nie mogą liczyć.

Tytuł jednego z opowiadań brzmi "Tutaj Bóg nie zagląda". Moim zdaniem mógłby być mottem całego zbioru.  

Bardzo ciekawe opowiadania. Jest w nich energia, która sprawia, że trudno przejść obok nich obojętnie, trudno o nich zapomnieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty