Kiedy sięgam po kolejną książkę (moje rozważania dotyczą beletrystyki), marzę o tym, aby mnie porwała, poruszyła do szpiku, przewierciła, sponiewierała i co tam jeszcze. Nie lubię lektur letnich, a ostatnio na kilka takich trafiłam. I wreszcie jest! Spełnienie! Książka o magnetycznej mocy przyciągania. No cóż, mój od kilku lat ukochany Amos Oz okazał się jak zwykle niezawodny. I pomyśleć, że "Sceny z życia wiejskiego" (Rebis 2010; przełożył Leszek Kwiatkowski) dwa lata leżały na mojej półce lektur oczekujących na swoją kolej. Chyba między innymi dlatego, że to zbiór opowiadań, a ja, o czym tu kilkakrotnie wspominałam, jestem miłośniczką cegieł. Czasem jednak warto złamać swoje czytelnicze nawyki. Tym bardziej, że te opowiadania stanowią pewną całość. Ich akcja umieszczona została w sielankowej izraelskiej (fikcyjnej) wsi Tel Ilan, gdzieś wśród zielonych wzgórz (wbrew temu co może się wydawać, są takie rejony w Izraelu). Kilkakrotnie na kartach książki porównuje się to miejsce do Toskanii czy Prowansji. Winorośle, oliwkowe drzewka, dużo zieleni i kwiatów, stare, kamienne domki, wiele nowych, eleganckich willi, park, dom kultury, szkoła, biblioteka, zamożni mieszkańcy (wielu z nich przeniosło się tu z większych miast, w których pracują). W czasie weekendów wioskę odwiedzają turyści, przyjeżdżają też ci, którzy mają tu swoje drugie domy. Pewnie dlatego powstały galerie, małe knajpki, sklepy z miejscowymi wyrobami. Ale to niczego Tel Ilan nie ujmuje.
Jakby na przekór temu akcja toczy się w ciszy i spokoju, więcej: w martwocie wieczornej pustki, letniego skwaru, południowej sjesty czy zimowego wieczoru, kiedy za oknem wieje i leje. Bohaterami tych opowiadań są mieszkańcy wioski, każdego ktoś inny, ale większość z nich przewija się w kolejnych rozdziałach. Jedni przemierzają uliczki w pustce wieczoru lub piątkowego popołudnia, kiedy zaczyna się szabat i życie zamiera. Jak lekarka Gili Sztajner, która czeka na swojego siostrzeńca. Jak burmistrz Beni Awni szukający swojej żony, która zostawiła mu nieoczekiwaną wiadomość: "Nie martw się o mnie". Inni spędzają wieczory w swoich domach. Samotnie jak młoda wdowa Ada Dwasz, urzędniczka pocztowa i bibliotekarka, w której zakochał się beznadziejną miłością siedemnastoletni Kobi Ezra. W towarzystwie starego ojca i arabskiego studenta jak nauczycielka Rachel Franko, też wdowa. W gronie przyjaciół jak małżeństwo Dalii i Awrahama Lewinów, które w tragicznych okolicznościach straciło jedynego syna, a teraz każde z małżonków w różny sposób zmaga się z cierpieniem i poczuciem winy. Nie wymieniłam wszystkich. Jest jeszcze Arie Celnik, emerytowany żołnierz, który porzucił życie w Hajfie i wrócił do starej matki. Jest agent nieruchomości, jest dziewczyna, która oprowadza go po rodzinnym domu, który być może zostanie wystawiony na sprzedaż.
To opowieści o zwyczajnych, przeciętnych ludziach, ani biednych, ani specjalnie bogatych. A jednak każdy z nich jest niezwykły niezwykłością tego, co przeżywa. Niezwykłością odczuwania smutku, samotności, tęsknoty, melancholii, niespełnienia, rozczarowania, cierpienia albo życia po swojemu, na przekór innym. Nikt tu nie wywleka swoich niepokojów, tęsknot i uczuć. Nikt ich nie nazywa. Po prostu dzieje się, gryzie, w ciszy wieczoru lub leniwego popołudnia. Bywa, że nawet obecność śpiewających przyjaciół nie chroni przed rozpaczą, chociaż nikt z obecnych tego nie dostrzega. Teraz myślę, że to książka o tym, że każdy z nas w swoim większym czy mniejszym cierpieniu skazany jest na samotność. Nie ma sensu wywlekanie na wierzch naszej melancholii, krzyczenie o niej światu, bo i tak na końcu musimy zmierzyć się z nią sami.
Mistrzostwo tych opowiadań polega na tym, że nic tu nie jest nazwane wprost, wszystko dzieje się gdzieś między słowami. Mimo to dotykają, przejmują. Jakbym o tym nie pisała, nie oddam istoty rzeczy, bo tak jest ulotna. A udało się to autorowi osiągnąć, bo zbudował niezwykły klimat. Wśród urokliwych opisów otoczenia, wśród celnej charakterystyki postaci, wśród zwyczajnych zdarzeń nagle dzieje się coś nieoczywistego. Jak to rozumieć? Czy to przywidzenia? Sny? Wyobrażenia? Jak tłumaczyć na przykład nocne stukania, które słyszą po kolei mieszkańcy jednego z domów? Czy to rojenia starego człowieka? Ale potem słyszy je też arabski student, a wreszcie Rachel. Szybko jednak przekonujemy się, że życie toczy się jak zawsze. Zagadki nigdy nie zostaną rozwiązane. Czytelnik nie dowie, co, i czy w ogóle coś, stuka. Ale i tak wie więcej niż sąsiedzi, którzy o nocnych hałasach nie mają pojęcia. To tylko przykład, takich nieoczywistości jest tu kilka. Mimo to upierałabym się przy tym, że są to opowieści realistyczne.
Całość wieńczy króciutkie opowiadanie o zupełnie odmiennym charakterze. Dzieje się w innym miejscu i czasie. Jest zaskoczeniem, tajemnicą i zagadką. Każe zastanawiać nad jego celem i sensem. A ponieważ stanowi swoistą puentę książki, zmusza do ponownego przemyślenia całości. Jak je rozumieć w kontekście siedmiu wcześniejszych? Wnioski niekoniecznie są łatwe, a już na pewno niejednoznaczne. Aż prosi się o konfrontację własnych przemyśleń z cudzymi. No ale skąd wziąć kogoś, kto akurat teraz przeczytał tę samą książkę?
"Sceny z życia wiejskiego" mimo atrakcyjnego anturażu wcale nie są lekturą pogodną. Ale naprawdę warto po nią sięgnąć, właściwie powinnam napisać, że koniecznie trzeba. Tak jak i po inne książki Amosa Oza, jednego z moich ukochanych autorów, który tym zbiorem opowiadań po raz kolejny udowodnił, że zachwytu jego twórczością nie wzięłam się z powietrza. Pisałam tu chyba o trzech książkach tego izraelskiego pisarza, inne czytałam jeszcze w epoce przedblogowej. Chce mi się głośno krzyczeć: CZYTAJCIE AMOSA OZA! (Tylko nie zaczynajcie lektury od "Czarnej skrzynki", bo to moim zdaniem najsłabsza z jego książek, które znam, co nie znaczy oczywiście, że zła. Po prostu jest może najmniej charakterystyczna dla pisarza.) Kiedy porównuję twórczość Oza z twórczością mojego drugiego ulubieńca, Orhana Pamuka, już wiem, że wolę tego pierwszego. A to przecież Pamuk dostał Nobla, a Oz jest wiecznym kandydatem do nagrody. Tyle na dziś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz