Michał P. Garapich "Dzieci Kazimierza"

Kolejna książka, na którą nie zwróciłabym uwagi, gdyby nie rozmowa z autorem, jaką usłyszałam w radiu. Wiedziałam, że wyszła, ale w natłoku innych tytułów, które koniecznie chciałam kupić i przeczytać, nie zadałam sobie nawet trudu, aby sprawdzić, co to jest. Jednak rozmowa z Michałem P. Garapichem o jego książce "Dzieci Kazimierza" (Czarne 2019) na tyle mnie zafrapowała, że postanowiłam po nią sięgnąć. Powodów było kilka.

Pierwszy - można ją śmiało umieścić w nurcie literatury zajmującej się ludową historią, czyli historią opowiadaną z punktu widzenia zwykłych ludzi. Drugi to temat kręcący się wokół pytania - od kogo się wywodzimy? Od szlachty, jak chcielibyśmy o sobie myśleć, czy od chłopów? Dziś już mamy świadomość, że zdecydowana większość z nas to potomkowie tych drugich, którym ci pierwsi długo odmawiali prawa do bycia częścią narodu. Szła za tym cała ideologiczna i mityczna podbudowa. Jakie katastrofalne skutki to miało i dokąd nas ostatecznie zaprowadziło, wiadomo. Trzeci powód to zwyczajna ciekawość. Bo Michał P. Garapich, pochodzący z Krakowa, od dwudziestu lat mieszkający w Londynie, profesor jednego z tamtejszych uniwersytetów zajmujący się miedzy innymi migracjami, wyrusza śladem swojego pradziadka Kazimierza z Cebrowa na Podolu, który był ojcem ponad dwadzieściorga dzieci. Problem polega na tym, że tylko siedmioro z nich to potomkowie uznawani, bo urodzeni w małżeństwie. Pozostali pochodzą ze związków Kazimierza z czterema wieśniaczkami z jego rodzinnej wsi. Autor nazywa tę sytuację po imieniu - poligamia. Odkąd autor pamięta w rodzinie była to tajemnica poliszynela - powód do pieprznych żartów opowiadanych przez mężczyzn przy wódce i kartach. Niby wiedziano, niby rozmawiano, nawet z  niektórymi potomkami jego dzieci się spotykano, a jednak w pamiętnikach prowadzonych przez Pawła, brata Kazimierza, i ciotkę Ellę, jedną z jego córek, nie ma po nich wielu śladów. Jeśli już się pojawiają, to jako pogardzane lewaki, czyli bękarty, nieślubne dzieci.

Michał P. Garapich nie szuka sensacji. Najpierw żmudnie odkrywa rodzinną historię, szuka  tych nielegalnych potomków Kazimierza, potem zaczyna jeździć do Cebrowa, aż w końcu doprowadza do ponownego symbolicznego pochówku na cebrowskim cmentarzu członków rodziny, których ojciec Kazimierza, Michał, poseł na sejm galicyjski, przeniósł pod osłoną nocy z tegoż cmentarza do specjalnie wybudowanej rodzinnej kaplicy. Ta uroczystość staje się znakomitą okazją do wielkiego rodzinnego spotkania potomków jego pradziadka, legalnych i lewaków. To wszystko jest dla autora pretekstem do symbolicznego potraktowania rodzinnej historii i stawiania uniwersalnych pytań. O relacje dwór-wieś, pan - poddane nacechowaną seksualną przemocą, Polacy-Ukraińcy, wszak dziedzic był Polakiem, a dziewczyny, z którymi żył, Ukrainkami. O to, czym właściwie jest rodzina i jak zawsze było jej daleko do wzorca rodzice żyjący w małżeństwie i dzieci. O dominację mężczyzn. O pokorne milczenie kobiet, które godziły się, bo wtedy nie potrafiły i nie mogły inaczej, na seksualne wybryki Kazimierza. Chodzi nie tylko o dziewczyny ze wsi, ale także o żonę, która pokornie wszystko akceptowała. Pozostaje jeszcze jedno pytanie - jak powszechny był to obyczaj? Michał P. Garapich uważa, że bardzo. Trudno się dziwić - na podstawie rozmaitych lektur mamy podobną intuicję. Podobne relacje oparte na przemocy seksualnej opisała Joanna Kuciel-Frydryszak w znakomitej książce "Służące do wszystkiego".  Oczywiście nie każdy dziedzic miał aż tyle nieślubnych dzieci. Nawet inicjacja seksualna dworskich synów odbywała się z wiejskimi dziewczynami, o czym pisze brat Kazimierza, Paweł, w swoich pamiętnikach. 

Ale sytuacja wcale nie była czarno-biała. Dzieci, chociaż nieślubne, i tak miały we wsi lepszy status, bo dostawały od Kazimierza ileś morgów ziemi i dom. Mało tego, syn i córka z pierwszego związku przez jakiś czas chowali się z jego rodziną. Na świat przyjmowała je ich babka, a później traktowała jak wnuki. On sam zatrzymał się w pól drogi - uznawał i nie uznawał jednocześnie, może kochał, ale pełni praw nigdy nie chciał dać. 

Pytań jest więcej. Pojawiają się w kolejnych pokoleniach. Bo po wojnie sytuacja się odwraca. Panowie przestają być panami, tracą majątek, ale nadal pielęgnują w sobie poczucie wyższości. Cebrowska, kresowa przeszłość obrasta mitem i legendą. Tęsknota za nią to tęsknota za władzą, jaką kiedyś mieli.Tymczasem potomkowie lewaków zyskują, już nie są poddanymi, mogą się kształcić, starać o stanowiska. A jednak ten stosunek pańsko-poddańczy stale się odtwarza. Stąd wstydliwe przemilczanie prawdy, mitologizowanie przeszłości, niechęć do przyznania, że te lewaki to bracia, siostry, wnuki, ciocie, wujkowie, kuzyni, kuzynki. Te słowa większości starszego pokolenia rodziny Garapichów nie mogą przejść przez gardło. Nieślubne dzieci, wnuki i prawnuki Kazimierza na zawsze pozostaną dla nich kimś obcym. Nawet jeśli się spotykają, to nieświadomie, a może świadomie, okazują im swoją wyższość, o co tamci mają zrozumiałe pretensje. Bo czasy się zmieniły, tamtego świata już nie ma. Jak się jednak okazuje, w mentalności pozostał. Kończy się też dominacja mężczyzn. Kobiety z rodziny Garapichów biorą, świadomy albo nieświadomy, odwet. To symboliczna zemsta w imieniu tamtych kobiet - choćby babci Michci, która musiała się godzić na wybryki Kazimierza, choćby jego nieślubnej córki Melanii. Mimo że wychowywała się u niego w domu, nie chciał jej uznać, dlatego nie mogła wyjść za mąż za oficera, w którym się z wzajemnością zakochała. Ta sytuacja była szczególnie tragiczna, bo przecież nigdy nie doszłoby do jej znajomości z owym oficerem, gdyby nie mieszkała z Kazimierzem i jego rodziną. I tak koło się zamyka. A takie to były czasy, że oficer nie mógł ożenić się z kobietą z nieprawego łoża. 

A poza tym książkę znakomicie się czyta. Razem z Michałem P. Garapichem odkrywamy kolejne rodzinne tajemnice, odbywamy podróże w czasie i przestrzeni - do tamtego świata i do dzisiejszego Cebrowa, gdzie mieszka kilkoro potomków Kazimierza, z którymi autor się zaprzyjaźnił. Bardzo ciekawa i zmuszająca do myślenia książka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty