Po lekturze peruwiańskiej powieści "Krew o świcie" Claudii Salazar
Jimenez chciałam sięgnąć po coś lżejszego. Wybór padł na powieść "Chodź ze mną" Łukasza Orbitowskiego (Świat Książki 2022). Muszę przyznać, że to moje pierwsze spotkanie z twórczością pisarza. Nieco się wahałam, ale po spotkaniu z autorem, na którym byłam, postanowiłam spróbować. Trochę z ciekawości, a trochę dlatego, że od czasu do czasu odczuwam potrzebę przeczytania czegoś lżejszego kalibru, napisanego potoczyście, czegoś, co gładko wchodzi, a nie jest do końca błahe. Taka właśnie jest najnowsza powieść Łukasza Orbitowskiego. Rzeczywiście trudno się od niej oderwać. Gdy do końca było już bliżej niż dalej, miałam ochotę zarwać noc, ale rozsądek zwyciężył.To historia rozpisana na dwa plany czasowe. Główną bohaterką jest ponad osiemdziesięcioletnia Helena, emerytowana dentystka, kobieta ekscentryczna o silnej osobowości. Nieoczekiwanie postanawia opowiedzieć historię swojego życia synowi, którego wychowywała samotnie. Dustin, ma nadzieję, że wreszcie dowie się, dlaczego dostał imię, które przysparzało mu w okresie szkolnym samych problemów. Ale przede wszystkim ma poznać tajemnicę swojego ojca, o którym dotąd nic nie słyszał. Ta coraz bardziej niezwykła opowieść ciągnie się przez kilka wieczorów, a nieoczekiwane okoliczności sprawiają, że Dustin zaczyna wątpić, czy to, co mówi matka, jest prawdą. Z drugiej strony czuje obsesyjną potrzebę spisania jej słów, dlatego zarywa noce i paląc bez opamiętania, jedząc śledzie, stuka w klawisze laptopa. Czytelnik zapoznaje się z jego zapiskami, a że to facet po zawodówce, kucharz, narracja jest prosta, czasem nieporadna, upstrzona kolokwializmami. To przecież zapiski sporządzane na bieżąco, niewprawną ręką. Nie zauważa, że pisanie staje się jego obsesją, jest pewien, że nad sobą panuje, tylko tych kilka wieczorów i wszystko wróci do normy. Jednocześnie wokół niego i jego rodziny zaczyna się dziać coś dziwnego, niepokojącego. Ta sytuacja dręczy żonę Dustina, Klarę, która patrząc z boku, dostrzega obsesję męża. Jeśli ktoś, kto czyta te słowa, zastanawia się, czy powieść Łukasza Orbitowskiego ma charakter sensacyjny, to spieszę wyjaśnić, że w dużej mierze tak. Im bliżej końca, tym bardziej.
Główny trzon tej książki to historia wielkiej miłości Heleny i starszego od niej o piętnaście lat rosyjskiego kapitana, dowódcy niszczyciela, który w latach pięćdziesiątych zeszłego wieku stacjonował w Gdyni. Poznali się przypadkowo w jakimś lokalu na wieczornej potańcówce, on zakochał się od razu, obsypywał ją kwiatami i niedostępnymi dla zwykłych śmiertelników frykasami, chcąc skruszyć jej opór. Ona, wtedy studentka stomatologii, zaręczona z synem jednego ze swoich profesorów, zakochała się chwilę później. Ale taka miłość w tamtych czasach nie mogła pozostać bezkarna. Konsekwencje odczuła Helena i jej rodzice. Z dnia na dzień stali się dla wszystkich w najlepszym razie niewidzialni, bywało, że obrzucano ich wyzwiskami, szydzono. Ale największe upokorzenie spotkało ją później. Ta historia zrazu realistyczna nieoczekiwanie zaczyna skręcać w kierunku opowieści sensacyjnej, a nawet szpiegowskiej. Rykoszetem oberwie Dustin i jego rodzina. Trochę przez własną nieostrożność - kłopoty ściągnie na siebie, dając w portalu społecznościowym pewne ogłoszenie.
Główną bohaterką jest Helena. Łukasz Orbitowski stworzył postać nietuzinkową. Odważną, zawziętą, ekscentryczną, pełną zwariowanych pomysłów, nieznoszącą sprzeciwu, potrafiącą postawić na swoim, silną, a jednocześnie lubiącą korzystać z życia. Równie ważne jak Kola były wieczory spędzane w gdyńskich lokalach, korzystanie z służbowego samochodu z kierowcą, drogie prezenty. Czy warto postawić wszystko na jedną kartę? Chociaż nie była to miłość łatwa - z czasem jednym z problemów stał się nadmierny pociąg jej ukochanego do alkoholu, zresztą za kołnierz nie wylewał nigdy - to taka na całe życie. Romantyczna, obsesyjna. Ona na pewno uważała, że dla tych chwil szczęścia, których na początku było dużo, z czasem coraz mniej, warto przejść przez wszystko, przez co przeszła.
Nie mogę powiedzieć, abym jakoś szczególnie polubiła Helenę. Na pewno też nie przeżywałam specjalnie jej historii, nie użalałam się nad nią, nie współczułam, nie złościłam. Bardziej byłam ciekawa tego, co się dalej zdarzy, jakie ta historia znajdzie rozwiązanie. dałam się po prostu ponieść zajmującej opowieści, nie doszukując się w niej jakichś głębszych pokładów. A mamy tu jeszcze relację matki i syna, opowieść o ojcostwie, jest jeszcze druga kobieta - Klara, która na chwilę przejmuje władzę nad laptopem Dustina i staje się narratorką. Dzięki temu poznajemy jej trzeźwy punkt widzenia.
Ponieważ nie przepadam za historiami zanadto odklejonymi od realizmu, podobało mi się to, że autor umiejętnie balansuje pomiędzy tym, co prawdopodobne i tym, co nie trzyma się rzeczywistości. Czytelnikowi takiemu jak ja pozwala wziąć niektóre z tych wydarzeń w nawias, uwierzyć, że są wytworem wyobraźni dwóch osób. Jeszcze jedną zaletą powieści jest odtworzenie gdyńskich realiów, tych z połowy zeszłego wieku i tych współczesnych. Zresztą research jest mocną stroną tej powieści. Autor nie tylko opisuje miasto, ale zagłębia się w tajniki stomatologii i restauracji, którą prowadzą Dustin i Klara.
Można powiedzieć, że "Chodź ze mną" to opowieść o wielkiej miłości, złamanym życiu, Historii, która miesza w ludzkich i rodzinnych losach. To wszystko tu jest, chociaż dość naskórkowo, bo przede wszystkim to historia opowiedziana dobrze i porządnie, z dbałością o szczegóły, taka, w której można się zatracić. Po prostu tyle.
PS. Jak opowiada Łukasz Orbitowski to, co wydaje się produktem szalonej wyobraźni, nie do końca nim jest. Autor inspirował się prawdziwymi zdarzeniami i gdyńskimi miejskimi legendami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz